
Jadąc w Małe Karpaty, zupełnie nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Słowację dopiero zaczęliśmy odkrywać. Znamy ją głównie z widoków Tatr i Pienin. Dni Otwartych Piwnic były doskonałą okazją, by przekonać się na własne oczy, jak piękny jest to region Słowacji.
Powinnam była pewnie nazwać ten post “20 zdjęć, które sprawią, że zechcesz zobaczyć Małe Karpaty na własne oczy”, ale nie o nazwę chodzi . Szkoda byłoby trzymać te widoki tylko dla siebie. Nie zawsze była okazja zatrzymać się na wąskiej drodze, by zrobić zdjęcie, ale jedno jest pewne – widoki słowackie zapierają dech. Szczególnie w drodze powrotnej, pokonując karkołomne zakręty, które zaproponował nam GPS, walczyłam ze sobą, by patrzeć na drogę, a nie po stronach.
Małe Karpaty stwarzają dobre warunki do upraw winogron i produkcji wina. Zresztą wina tu były robione jeszcze przez Celtów, a najstarsze zachowane piwnice słowackie mogą się poszczycić co najmniej kilkusetletnią historią. Nie wiem jak was, mnie widok dojrzałych winogron umila i rozczula za każdym razem. Zwiastuje zbiory, napawa nadzieją na dobre wino oraz niewątpliwie dodaje uroku okolicy.
Zamek w Smolenicach robi wrażenie nie tylko swymi imponującymi kształtami, również przepięknymi widokami z góry. Jesień w wydaniu smolenickim była zachwycająca.
A park przy zamku zasługuje na długi spacer, co najmniej na parę godzin, by powoli przejść się dróżkami i napełnić płuca świeżym powietrzem.
Jednak największe niespodzianki czekały tradycyjnie za zakrętem. Małe Karpaty poza miasteczkami nie obfitują w zatoczki przy drogach, jak np. przygotowana na foto-zachwyty Toskania. Patrząc na sznur samochodów za nami, mogliśmy głównie westchnąć, patrząc za okno samochodu.
Korzystając z chwili samotności na drodze któregoś dnia, zaryzykowaliśmy stwierdzenie, że szansa, że ktoś będzie chciał skręcać w małą polną dróżkę jest minimalna, i zablokowaliśmy ledwo widoczny zjazd. No cóż – nic bardziej mylnego. Kilka minut później ruch był jak na autostradzie, a samochody oczywiście powodowały korek, czekając aż odjadę, by skręcić w ten nieszczęsny zjazd. Michał (który wyszedł obfotografować okolicę) z lekką dozą niepewności patrzył, jak mu odjeżdżam, a ja, patrząc w lusterko, próbowałam sobie przypomnieć, jak daleko był kolejny skręt, by zawrócić. Obtrąbieni na amen ale szczęśliwi z posiadanych widoków dumnie prezentujemy poniższe .
Chciałabym sprawdzić, jak Małe Karpaty wyglądają o każdej porze roku. Do tej pory taką zachciankę miałam tylko w stosunku do Bieszczad.
Czyż jesień w górach nie jest najlepszą porą roku?
Krzyże przy drogach zawsze są poruszające i wywołujące sporo myśli o tym, kto i w jakiej intencji je postawił oraz jak często wysyłał prośby, o lepszym jutrze myśląc.
Pięknie, prawda?
Krystek
6 stycznia 2020 at 10:31 am
Małe Karpaty wyglądają na takie spokojne góry, w których najpiękniej jest jesienią : )
Iza Zawadzka
27 grudnia 2016 at 6:25 pm
Od lat nieodmiennie smakuje frankovką modrą! Zdrówka życzę. Mój mąż przez całe święta smarkał.
Ola Wysocka
27 grudnia 2016 at 5:55 pm
Zdrówka!