
Kocham Włochy miłością bezwarunkową i lubię tam wracać, odkrywając kolejne regiony, miasta, miasteczka, smaki i smaczki. Dla mnie mają wszystko, co do szczęścia na wyjeździe potrzeba – zabytki, pogodę, jedzenie oraz krajobrazy. Są tam góry, doliny, morze, rzeki i jeziora – do wyboru, do koloru.
No właśnie, jeziora. Na swoją pierwszą wizytę w Bergamo wybraliśmy chyba najbardziej upalny weekend lata (no może kilka innych było, ale udało nam się trafić w jeden z nich). Kto miał przyjemność wdrapywać się po schodach i przemierzać ulice przy +40, wie o czym mówię ;) Dlatego po pierwszej przegranej bitwie z upałami i dość solidnej porcji lodów i granity (takie sorbetowe lody), zagłębiliśmy się w internety by sprawdzić, gdzie szukać ochłody w zasięgu jednego dnia.
Ilość ludzi wysiadających z pociągu przy jeziorze Garda skutecznie nas zniechęciła. Jak się okazało później, niesłusznie. Trochę żałowałam, sprawdzając później jakie atrakcje nad Gardą pominęliśmy. Cóż, pozostaje nam tylko przeprosić się z jeziorem i wrócić, na dłużej. Como i Maggiore w podobnej odległości i podejrzewaliśmy, z takim samym poziomem zaturyścienia wybrzeży. Ale! Iseo było bliżej, a w przewodnikach skąpa informacja na ostatnich stronach tylko zachęcała. Nie ma bezpośredniego połączenia kolejowego z Bergamo – jeszcze lepiej! No i pojechaliśmy.
Wskakiwanie do autobusu odjeżdżającego w tamte rejony, w biegu (kobieca intuicja! gdybym nie ruszyła galopem za odpalającym silnik autobusem, nigdzie byśmy nie pojechali. p.s. nadal całkiem dobrze robię 100-metrówki!) potraktowaliśmy jako dobry znak. Oraz życzliwość ludzką, której nie ustanę zachwalać – ze wszystkich zakątków świata, w których zdarzyło mi się tego doświadczyć. Kobieta siedząca obok usłyszała nazwę miejscowości w naszej rozmowie (po polsku) i całą drogę pilnowała, byśmy wysiedli na właściwym przystanku.
Sarnico
Sarnico – to mała urocza miejscowość w Lombardii, z widokiem na jezioro Iseo, przy pierwszym zetknięciu się z którym odebrało nam mowę.
A może po prostu dawno nad wodą nie byliśmy i stęskniliśmy się za błękitem i lekką bryzą. Aperol Spritz z kawą na śniadanie w sumie też bardzo pomógł ;) z 2 kawami, ekhm. Będąc we Włoszech nie mogę przestać pić kawy, a w malutkiej kawiarence, gdzie Pani nie mówiła po angielsku, ale była bardzo sympatyczna i życzliwa, porozumiewając się z nami na migi – smakowała ta kawa wybornie.
W sumie mogłabym już w Sarnico zostać, spacerując, pijąc kawę, drinki i patrząc na jezioro, w oczekiwaniu na autobus powrotny. Ale w sumie, przejechać taki kawał drogi i nie zobaczyć, co jest za zakrętem?
Za zakrętem czekała dość nieprzyjemna informacja. Bo promy nie pokazują się tu dość często. I czas wypłynięcia kolejnego właściwie przekreślał jakikolwiek sens ruszania się w głąb jeziora. Ale przeszkody są po to, by je pokonywać (tylko czemu tak często?). Autobusy też przez tę miejscowość jeżdżą rzadko (super:/). Pozostaje autostop (w tym miejscu pozdrawiam wszystkich łapiących autostopy w 40-stopniowym upale). W momencie, w którym praktycznie zrezygnowaliśmy z dalszego czekania, zatrzymał się samochód. Kierowca nie bardzo mówił po angielsku, my – po włosku, dlatego po bardzo krótkiej, z naciskiem na krótkiej, rozmowie, wysadził nas przy miasteczku Iseo.
Iseo
W Iseo panował wakacyjny klimat – domki, przyczepy, naczepy, namioty, kempingi. Nadal masakrycznie gorąco, ale infrastruktura przysunęła się bliżej wody. Improwizowana plaża, przy której pluskało się sporo osób, leżaki knajpiane, trochę głośno (jak na nas). Dlatego zrezygnowaliśmy z idei kąpieli na rzecz widoków.
Promy z Iseo kursują we wszystkich kierunkach, a do blisko położony przystanków przybija praktycznie każdy z nich, w tym do Monte Isola.
Monte Isola
Po drodze wchłonęłam tyle błękitu, że mam nadzieję, starczy mi przynajmniej do końca roku, zanim nadarzy się kolejna okazja na takie piękno.
A Monte Isola przywitała nas pustymi uliczkami, sporadycznymi turystami, uroczymi knajpkami, zimnymi winem z oliwkami oraz nasilającą się chęcią zostać tu na kilka dni.
Albo wrócić na cały tydzień, by zatopić się w tej błogości, spowolnić trochę życie i pozwolić temu dolce far niente rozpieszczać tak, by słońce serce wypełniło w każdym milimetrze. Ruch samochodów na wyspie jest zabroniony (tylko policja, służby administracyjno-porządkowe). Tylko skutery czasem naruszają panujące tu ciszę i spokój.
Można objechać wyspę rowerami (czego nie zrobiliśmy ze względu na upał – ale jest wypożyczalnia),
można po niej spacerować (co zrobiliśmy na niewielką odległość ze względu na upał).
Na górze widniała się forteca Martinengo (zbudowana w XV wieku), którą na pewno będę chciała odwiedzić następnym razem (jesienią tam musi być dopiero pięknie!). Na wyspie funkcjonuje również kilka kościołów datowanych na XV-XVII w. (nie byliśmy niestety w żadnej), które ze zdjęć, które udało mi się znaleźć w internecie, wyglądają przepiękne i na pewno warte są odwiedzin.
Kilka knajpek, droższych i tych bardziej dostępnych), kilka barów, sklep z pamiątkami, na górze sporo domów wakacyjnych i hoteli.
Tak na marginesie, raz na pięć lat organizowany jest tu festiwal kwiatów, do którego przygotowują się wszyscy mieszkańcy. Widok musi być niesamowity (a festiwal jest na mojej liście do odwiedzenia – za 5 lat).
Wracaliśmy przez Sulzano pociągiem, z przesiadką w Breścii.
Myślę, że jeszcze długo będę marzyć o Iseo w zimie :)
Informacje praktyczne:
Autobus – Linia E (Bergamo-…-Sarnico-Tavernola)
Pomiędzy miejscowościami przy jeziorze oraz wyspą kursują promy. Bilet dzienny na wszystkie rejsy we wszystkie strony kosztuje 13,50 EUR. Bilety pomiędzy poszczególnymi miejscowościami się różnią w zależności od odległości – od 2,20 EUR do 11,50 EUR. Tu można sprawdzić wszystkie ceny biletów. Rozkłady poszczególnych promów można sprawdzić na tej że stronie – KLIK. Lepiej sobie wcześniej zaplanować dzień, by wiedzieć mniej więcej – skąd o której odpływa oraz wraca, by maksymalnie wykorzystać dzień (albo i więcej).
Rafał
29 września 2017 at 12:49 pm
Potwierdzam, byłem kilka razy nad jeziorem Iseo i jest cudownie. Mniej zatłoczone od Gardy a wspaniale, widoki cudowne
Marta
11 sierpnia 2017 at 10:43 am
Jak pieknie! Przekonaliscie mnie, ze nie warto ruszac nad Garde tylko odkryc mniej znane Iseo. Wykorzystam wskazowki podczasy wyprawy w pazdzierniku :) pozdrawiam!
Tati
11 sierpnia 2017 at 11:39 am
Cześć Marta :) cieszę się bardzo! W październiku też nie powinno być już takich tłumów, dlatego, jeśli masz/macie czas, możecie skoczyć również nad Gardę – cały ten region jest przepiękny!!! :) i udanego pobytu!
Za miedzą i dalej
15 października 2015 at 7:23 pm
Piękne miejsce – jezioro Iseo przyciąga, tak samo, jak całe północne Włochy. Idealne miejsce na slow travel, jak patrzę po fotkach :)
balkanyrudej
9 października 2015 at 10:56 am
Nad Jeziorem Iseo nie miałam okazji być, jednak patrząc na Wasze zdjęcia wiem, że spodobałoby mi się tam. Połączenie gór i wody zawsze się sprawdza, a ja lubię patrzeć na wodę z góry ;)
Tati
18 października 2015 at 10:47 pm
Masz sporo takich widoków po drodze przez Bałkany :) tylko wybierać, które bardziej urokliwe :)))
Ewelina Malina
24 września 2015 at 8:50 pm
włoskie jeziora – zachwycają i za każdym razem chcesz tam wrócić! moje serce ciągle tam jest …opuściłam, ale na pewno jeszcze wrócę! ;)
Traveling Rockhopper
24 września 2015 at 4:51 pm
Zgadzam się, ze Włochy mają wiele urokliwych miejsc. Mój kolega Włoch, który obecnie nie mieszka w swojej ojczyźnie, tęskni ogromnie :)
Tati
18 października 2015 at 10:49 pm
Mogę sobie tylko wyobrazić! :)
Przestrzenią karmię serce
24 września 2015 at 11:31 am
Można sobie przedłużyć lato jadąc w ciepłe kraje w październiku.
Poszli-Pojechali
24 września 2015 at 11:46 am
Przestrzenią karmię serce tak właśnie robimy co roku!
Dorota Gm
24 września 2015 at 10:22 am
Jak dla mnie jesień to najlepsza pora na kraje Śródziemnomorskie :)
Agua de Coco
24 września 2015 at 6:53 am
bylismy w marcu chyba i bylo cudownie :). zostawilismy tam nawet nasza ksiazke w podrozy!
Poszli-Pojechali
24 września 2015 at 8:10 am
Agua de Coco tam jest tak pięknie, że chyba nie może być nie cudownie :) trochę zazdrościłam mieszkańcom, że mogą to oglądać na co dzień
Zalatana Para
24 września 2015 at 6:35 am
[Joanna] Super ! Wpis to strzał w dziesiątkę. W następny weekend wybieramy się do Bergamo i przy sprzyjającej pogodzie chcemy wyskoczyć nad Lago Iseo. Brakowało nam tylko info jak tam dotrzeć :) Dzięki !
Poszli-Pojechali
24 września 2015 at 8:10 am
Zalatana Para udanego pobytu! Przywieźcie zdjęcia jesieni nad Iseo :)