
Rusiko serwuje kuchnię gruzińską w najlepszym dla mnie wydaniu, czyli domową kuchnię, która smakuje jak “u mamy” (mimo że moja mama gotuje dania zupełnie z innej kuchni).
Dlaczego uwielbiam kuchnię gruzińską
Spis treści
Z kuchnią gruzińską w Warszawie mam często pod górkę. Miałam sporo okazji próbować rozmaitych wersji – nie każdą knajpę z kuchnią gruzińską w opisie wam polecę.
Z dzieciństwa pamiętam genialne lawasze, które były sprzedawane w malutkiej budce na naszym osiedlu. Trzeba było odpowiednio wcześnie wstać, by się załapać na świeże pieczywo, wypiekane w piecu, bo nawet świeże bułki nie sprzedawały się w takim tempie, jak te ręcznie robione placki. A chinkali jedliśmy w takich samych ilościach, jak pielmieni i manty (hej, ZSRR!).
Potem, znacznie później, podczas jednej z delegacji służbowych, dobry klient firmy, w której pracowałam, zaprosił nas do gruzińskiej restauracji w Moskwie. Wtedy jeszcze nie przywiązywałam aż takiej wagi do nazw restauracji, pamiętam tylko na ścianach zdjęcia wszystkich sławnych gości zagranicznych, włącznie z prezydentami różnych krajów, którzy ten lokal odwiedzili. Nie bardzo pamiętam, o czym rozmawialiśmy, albo raczej o czym menedżerowie rozmawiali, bo ja osobiście byłam maksymalnie skupiona na tych wszystkich talerzykach degustacyjnych, które do nas przybyły na ten wieczór. Niestety, było to w czasach embarga na wina i wodę mineralną z Gruzji i kelnerzy odmawiali przyniesienia karafki z winem gruzińskim, nawet widząc błagalne oczy naszego partnera i całkiem niedwuznaczne banknoty, kokietujące zza serwetki na stole.
W Rusiko odnalazłam właśnie te smaki z dawnych lat. Najśmieszniejsze jest chyba to, że odwiedzamy teraz tą restaurację regularnie dzięki mojej mamie. Kiedyś weszła tam przy okazji swoich spacerów po mieście na małe conieco i wino, potem przychodziła świadomie na chinkali i wino, czasem na kawę oraz postanowiła nas do tego lokalu przekonać. Muszę powiedzieć, że udało jej się to znakomicie.
Badridżani
Badridżani – bakłażany grillowane z pastą orzechową i granatem, moja ogromna miłość gastronomiczna .
Mimo, że przepis jest banalnie prosty, danie potrafi diametralnie się różnić, w zależności od restauracji i i sposobu przygotowania. Czasem nie smakować w ogóle, co wydawało mi się kiedyś niemożliwe (a jednak!). Tu ten przepis ktoś (co znaczy ktoś – kucharz!!! a raczej Pani Kucharka, którą zawsze podpatruję) opanował do perfekcji, trafiając w 100% w moje gusta.
Przekąska jest bajeczna. Niezależnie od tego, czy mam ochotę coś przekąsić, czy przyszliśmy na obiad, zamawiamy zawsze, chociaż jeden talerz dla wszystkich, żeby spróbować po kawałku.
Dobra, będę szczera – wszyscy próbują po kawałku, a ja zjadam całą resztę.
Chinkali
Pyszne!!! Dla mnie – najlepsze, przynajmniej ze wszystkich, które dotychczas udało mi się spróbować. Bardzo dużo dobrze doprawionego nadzienia (kolendra , pyszny bulion oraz cieniutkie ciasto, które wchodzi niezauważalnie (nie darmo mówią, że w wielu przepisach tajemnicą jest nie nadzienie, lecz ciasto! To ono decyduje, czy potrawa będzie wyjątkowa czy mierna).
Chinkali zamawiamy zawsze. Pamiętam rozświetloną twarz kelnerki, kiedy usłyszała, że zamawiamy je na deser. Chinkali są dobre na wszystko, nawet na słodkie zakończenie wieczoru. W każdej porcji są 3 sztuki – trzeba odpowiednio zaplanować, żeby każdemu przypadła co najmniej jedna sztuka. Bo dzielić się bulionem nie wolno!
Kubdari mamy Rusiko
Nie zamawiamy tego dania non stop, tak jak chinkali, tylko z czystej przyzwoitości, by dać szansę innym daniom i spróbować jak najwięcej.

Znajduje się w dziale przekąsek, natomiast jest słusznej wielkości plackiem, wypełnionym po brzegi aromatycznym mięsem, podawanym z sosem. Michał dał radę, ale z trudem i cieszył się, że nie zamówił drugiego dania.
Charczo
Kultowa gruzińska zupa, najczęściej z wołowiny, która bardziej przypomina gulasz, aniżeli zupę. Już nie będę nudzić, powtarzając jaka jest pyszna i jak super doprawiona.

Przepisów na charczo, a właściwie sposobów i smaków charczo, jest tyle, ile na polską pomidorową. Dużo osób robi, każdemu wychodzi inna. Mnie tu smakuje bardzo!
Czanachi
Jagnięcina z dużą ilością papryki. Jeśli jesteście takim samym frikiem paprykowo-pomidorowym, jak ja – będzie wam smakować.
W napojach też jest w czym wybierać…
Kawa Stary Tyflis
Mocna “fusowa” kawa, parzona w tygielku, z przyprawami (kardamon do kawy poprawia humor natychmiastowo). Podawana jest w pięknym dzbanuszku, który zapragnęłam mieć (Mikołaju!!!).
Czy to jest wystarczająco dobry powód, żeby pojechać do Gruzji?
Wina gruzińskie w Rusiko
Pierwszy łyk półwytrawnego Saperavi pozwała zrozumieć, jak dużo słońca jest w Gruzji, jak żyzne gleby oraz jak słodkie winogrona. Ma tak wyrazisty, niezapomniany smak owoców w połączeniu z nutami czekolady i przypraw, że kolejnym razem zamówiliśmy do obiadu po prostu od razu butelkę.
Wina może nie są najtańsze ale pozwólcie sobie na odrobinę rozkoszy. W ofercie są wina wytrawne, półwytrawne i słodkie (moja mama bardzo chwali Kagor, który uwielbia i zamawia zawsze, jeśli widzi w karcie), czerwone i białe. Są też musujące – na cudowne rozpoczęcie uroczystego wieczoru.
Od lata 2017 roku tuż obok restauracji otworzył się bar z winami, gdzie można wstąpić na kieliszek albo zakupić butelkę ulubionego wina do domu.
Brandy
Brandy z tego regionu to sama poezja i ambrozja, zawarta w małym kieliszku. Spróbujcie brandy David – karmel i rodzynki, lekko przysypane wanilią i pieprzem (o tym samym imieniu co właściciel!!!).
***
Myślę, że tajemnica Rusiko to właściciele, którzy kochają i znają kuchnię swojego kraju oraz sami gotują u siebie w restauracji. Kiedy ludzie dodają miłość i radość do każdego dania, wtedy wszystkie dania smakują wyśmienicie. Sama restauracja nazwana imieniem mamy właściciela – Rusiko, a pan Davit często jest obecny, dokładając wszelkich starań, by goście poczuli gruzińską gościnność.
Al. Ujazdowskie 22, Warszawa
Rezerwacje: 22 629 06 28
Anonim
29 czerwca 2019 at 6:36 pm
Super post. Czekam na więcej i oby tak dalej :)