
Lizbona. Moje wieloletnie marzenie, które dość długo było poza moim zasięgiem, aż do pojawienia się nowych kierunków w budżetowych liniach lotniczych, a co za tym idzie, biletów w dobrych cenach. Zgadnijcie, ile nam zajęła decyzja, czy lecimy. Dokładnie – minutę, tyle mniej więcej zajęło mi wyduszenie z siebie piszcząc, że są bilety i jest termin na listopad. Po pięciu minutach mieliśmy bilety na mailu.
Jeden wieczór i krótki spacer po okolicy wystarczył, by zrozumieć wszystkich ludzi, którzy tu wracają i wracają, zakochani w tym mieście, raz, drugi, dwunasty. Kolejny dzień radykalnie zmienił nasze plany, w tym co do wycieczek po okolicy – szkoda nam było nawet minuty poza miastem.
Lizbona na wielu blogach i portalach jest opisana naprawdę bardzo dokładnie. Najwięcej praktycznych porad, informacji i zaleceń znajdziecie na Infolizbona.pl, co z pewnością pozwoli dokładnie zaplanować pobyt, sprawdzić trasy i przygotować się do zwiedzania. My byliśmy bardzo przemęczeni jesienią, natłokiem spraw domowych, które wymagały od nas sporego nakładu czasu i pracy. Dlatego Lizbona stała się naszą odskocznią od rzeczywistości i miejscem na regenerację sił i drugi oddech. Zrezygnowaliśmy ze wszystkich muzeów (z pewnym żalem) – oprócz Zamku, z wycieczek poza Lizbonę, odłożyliśmy przewodnik na bok i poszliśmy w miasto. Po prostu, bez planu, listy miejsc do zobaczenia, zbierając momenty, które sprawiły, że jednogłośnie stwierdziliśmy, że Lizbona to najpiękniejsze miasto, w którym nam dane było do tej pory być.
Lizbona – pogoda
Spis treści
- 1 Lizbona – pogoda
- 2 Lizbona – spacery ulicami
- 3 Lizbona i jej azulejos
- 4 Miradouros – punkty widokowe Lizbony
- 5 Lizbona i jej zabytkowe tramwaje linii 28
- 6 Dzielnice Lizbony – Baixa
- 7 Lizbona, Praça do Comércio
- 8 Lizbona, Praça de D. Pedro IV (Rossio)
- 9 Elevador de Santa Justa – najpiękniejsze widoki na Lizbonę
- 10 Kościół Św. Dominika w Lizbonie
- 11 Dzielnicy Lizbony – Belém
- 12 Dzielnicy Lizbony – Alfama
Kilka dni przed wylotem patrzymy z niedowierzaniem na prognozy pogody. Listopad. W Lizbonie około 20 stopni i słonecznie. Taka mała abstrakcja pośrodku szarości i przenikającej do kości wilgoci polskiej jesieni.

Wkładam do walizki sweterek i koszulę z długim rękawem, na które przez resztę dni podczas wyjazdu patrzę z wyrzutem i lekką złością. Zajmują mi drogocenne miejsce, które mogłabym wypełnić BARDZO potrzebnymi pamiątkami i rzeczami z Portugalii.

Wychodząc z lotniska, pierwsze co czuję – powiew ciepłego wiatru. Intensywne słońce oślepia. Na widok palm buzie nam rozciągają się w uśmiechu.
A jednak! Ładowaliśmy nasze wewnętrzne baterie intensywnie, wystawiając nosy ku słońcu. Krótki rękawek, bluza na wieczór – to brzmi jak recepta na jesień, dostępna na zawołanie w każdej chwili.
Lizbona – spacery ulicami
Pewnie dużo się nie pomylę, jeśli stwierdzę, że w centrum miasta każda uliczka dostarczy masę wrażeń. I nie ma znaczenia, czy idzie się do Rossio tą po prawej czy tą po lewej.
Wąskie i nieco szersze ulice, w których obserwuję ruch samochodów z zamierającym sercem, próbując sobie wyobrazić warszawskich kierowców w takich warunkach. Zakręty pod górkę, z górki. Czasem, by przejechał tramwaj albo samochód, kilka musi się ostrożnie wycofać albo ustawić bokiem na skrawku dostępnego miejsca na skrzyżowaniach nie stworzonych do żadnych manewrów samochodowych.
Sklepy, sklepiki wzywające do środka pomarańczami i kasztanami. Do każdego chce się wejść i obserwować z kąta krzątających się pomiędzy skrzynkami z warzywami i owocami ludzi.
Schody, schody, schody, w górę, w dół.
Niezliczona ilość schodów do pokonania. Prosta linia na mapie w rzeczywistości prowadzi do odliczenia kolejnych dziesiątków, setek stopni. Czasem szerokie, czasem tak wąskie, że musimy iść pojedynczo.
Niektóre prowadzą na ciche podwórka i jeszcze cichsze uliczki, na których nie ma turystów. Ale słychać rozmowy z okien oraz czuć zapach przygotowywanego obiadu.
Co prawda, pod koniec ostatniego dnia korzystamy ze specjalnych „pionowych” tramwajów lub z windy, skoro taka możliwość istnieje, to po dwóch dniach ciągłego chodzenia warto było dać nogom odpocząć.
Lizbona i jej azulejos
Cieńkie, błyszczące ceramiczne płytki, dekorujące domy, kościoły, stacje metra. W kolorowe abstrakcyjne wzorki albo historie, ułożone w mozaikę w charakterystycznym, niebieskim kolorze.
Są wszędzie. Na każdym kroku. Nie trzeba ich specjalnie szukać. Mocno zniszczone, miejscami zatarte, ale i zadbane, nowe.
Praktycznie na każdej uliczce można znaleźć kilka płytek, ułożonych w rysunek, czy też całe ściany na wysokość kilku pięter, na zewnątrz i w środku.
Sprawiają, że czuję się swojsko na każdej ulicy oraz że się uśmiecham, próbując zgadywać historie rozgrywające się na ścianach.
Tak oddziałują na zmysły, że w sklepiku jakiejś pracowni ceramicznej, sprzedającej między innymi pojedyńcze płytki z charakterystycznym wzorkiem, zastanawiamy się (razem!), czy nie wykuć tak w na nowo zrobionej kuchni z jedną-dwie płytki i wstawić tą portugalską, na pamiątkę. W pierwszej chwili podekscytowana bezgranicznie, trzymam ją w ręce zastanawiając się czy przetrwałaby drogę w plecaku w jednym kawałku, czy mocno obciąży bagaż i czy będzie pasować do obecnych płytek. W drugiej opamiętuję się. Odkładam płytkę na półkę. Wychodzimy zdecydowanym krokiem ze sklepu, z kolczykami inspirowanymi azulejos na osłodę, rzucając ostatnie spojrzenie przez ramię na półkę z pamiątkami. Jeszcze nie powiedzieliśmy ostatecznego NIE! ;)
Miradouros – punkty widokowe Lizbony
To są miejsca, w których małe portugalskie amory siedzą i co chwilę wypuszczają swoje strzały do wszystkich tu przychodzących. Miejsca, w których zapiera dech w piersiach – niezależnie, czy to dzień czy zachód słońca. Tu się robi wszystkie pocztówki i widokówki, które potem sentymentalnie przypominają o tym pięknym mieście. Tu czas staje w miejscu i zanika.

Miasto jest położone na siedmiu wzgórzach. Więc tych oficjalnych i nieoficjalnych punktów, by popatrzeć na miasto z góry, jest naprawdę sporo. Byliśmy na wielu, ale te dwa polecamy szczególnie.
Miradouro de Santa Luzia
Tu po raz pierwszy poczułam takie dziwne ukłucie serca, kiedy żadne zdjęcie nie jest w stanie oddać tego, co w danej chwili obserwujesz. Błękit Tagu, nabrzeże, czerwone dachy, białe ściany, zapach kwiatów mieszający się z bryzą oraz ludzie wpatrujący się w horyzont.
Miradouro da Senhora do Monte
Tu ludzie wieszają kłódki na wieczną miłość,
piją piwo i wino, robią zdjęcia i siedzą w ciszy czekając na zachód słońca.
Co też uczyniliśmy.
Zdarzały wam się momenty, w których braknie słów, a emocje przepełniają tak, że właściwie trudno znaleźć sobie miejsce, starając się wchłonąć jeszcze kilka sekund, kilka momentów z mijającego dnia?
Lizbona i jej zabytkowe tramwaje linii 28
Wizytówka Lizbony. Zabytkowe wyglądają lepiej, niż wożą ;).
Jest frajda, jest zabawa, ale amortyzacja w pojazdach, to, jak się okazało, przydatna rzecz! Niezależnie od tego, kto jaki styl jazdy preferuje, dodają ulicom miasta uroku.
Dzielnice Lizbony – Baixa
Jedna z centralnych dzielnic miasta, która uległa całkowitemu zniszczeniu przy trzęsieniu ziemi w XVIII wieku. Teraz kipi życiem i proponuje turystom chyba najwięcej zabytków do oglądania.
Sklepy, sklepy, sklepy, droższe, tańsze, sieciówki. Tu nikt nie opuści dzielnicy bez jakiegoś zakupu.
Nowsze budynki. Kawiarnie, restauracje oraz tłumy turystów na promenadzie.
To tu jest najwięcej restauracji turystycznych, gdzie co chwila trzeba dziękować i iść dalej przed siebie.
Tu znajdują się tez antykwariaty oraz najstarsza biblioteka. Tu artyści uliczni śpiewają, tańczą i życzą miłego dnia.
Lizbona, Praça do Comércio
Jeden z najlepszych widoków na Tag, który dane nam było zobaczyć. Gdybym tu mieszkała, przychodziłabym tu często, by naładować baterie i pomyśleć o różnych sprawach.
Lizbona, Praça de D. Pedro IV (Rossio)
Przemierzyliśmy go wiele razy, zachwycając się nim w dzień i w noc. Wydaje się, że tutaj sezon turystyczny nigdy się nie kończy – kawiarnie, restauracja na restauracji, gwar przy stolikach, tłumy w poszukiwaniu wolnego stolika. Fontanna zagłusza i odcina niepotrzebne dźwięki, pozwalając nacieszyć się chwilą odpoczynku.
Elevador de Santa Justa – najpiękniejsze widoki na Lizbonę
Dziwny twór, ukryty w uliczkach dzielnicy. Nie można od nieg oderwać oczu.
A kolejka, by wjechać na górę, stoi dzień i noc. Przez kilka minut obserwowaliśmy, jak kolejni przechodnie na światłach pytali o co chodzi i natychmiastowo dołączali do kolejki, czekając moze i godzinami (!) na ten niezapomniany widok na miasto z góry.
Kościół Św. Dominika w Lizbonie
Kościół z XIII wieku. W pożarze z 1959 roku spłonęło sporo ważnych przedmiotów: ołtarzy, mebli, dzieł sztuki i naczyń. Teraz to surowe i ascetyczne wnętrze z widocznymi zniszczeniami, dokonanymi przez czas i żywioły, robi potężne wrażenie, nastrajając do zadumy i refleksji nad ulotnością życia.
Dzielnicy Lizbony – Belém
Po drodze do Belem mijamy doki, przerobione pod kluby i sklepy (następnym razem koniecznie!). Przylepieni do okna, mijamy kolejne ulice, budynki, na które tym razem nie ma czasu. Przy zakręcie w oknie nagle pokazuje się most 25 kwietnia, górujący nad tą częścią miasta. Zachwyceni, oglądamy potężne podpory i obiecujemy sobie następnym razem przejechać się tym mostem (jest otwarty tylko dla samochodów, autobusów i pociągów).
Klasztor Hieronimitów
Tu został pochowany Vasco da Gama, związany poniekąd z tym miejscem – bowiem właśnie stąd wyruszył w XV wieku w nieznane, by przynieść chlubę krajowi oraz wszystkim drogę do Indii. A klasztor został wybudowany w miejscu wspólnej modlitwy za pomyślność wyprawy.
Pomnik Odkrywców
Kto tu nie był, ten nie był w Belem :). Zdjęcie na tle charakterystycznego pomnika przywożą absolutnie wszyscy.
Przeszliśmy się też po wielkiej mapie, próbując w ciemno zgadnąć gdzie wiatr nas zawieje w następnej kolejności.
Wieża Belem
Była zamknięta. Może i dobrze. Obejrzaliśmy tu nasz drugi zachod słońca, jeden z piękniejszych (są brzydkie zachody słońca w bezchmurne dni?).
Wpatrywaliśmy się przez parę godzin w wieżę, ludzi fotografujących ją z każdego ujęcia, biegaczy, rolkarzy i prostu spacerujących po nabrzeżem, przepływające statki, mikroskopijne samochodziki śmigające przez most, przez bąbelki wina musującego.
Dzielnicy Lizbony – Alfama
Najstarsza dzielnica Lizbony.
Nie, nie poszliśmy na fado. Byłam w wystarczająco głebokim saudade przez cały czas na myśl, że niedługo będę musiała opuścić ten piękny kraj.
Tuk-tuki w Lizbonie
To jest coś, czego nie spodziewałam się tu zobaczyć.
Taka miła przypominajka o Azji. Tu równie dobry środek lokomocji do zwiedzania miasta. Są zwinne, odpowiednie na wąskie uliczki, mimo małej mocy potrafią wdrapać się z pasażerami na górkę.
Katedra Se
Katedra Najświętszej Marii Panny z XII wieku na cześć wyzwolenia miasta spod władzy maurów.
Jest to też jedno z moich ulubionych miejsc na chwilę oddechu i obserwowanie ludzi, siedząc na ławeczce przy przystanku.
Zamek Świętego Jerzego
Skoro już tak wysoko się wdrapaliśmy to nie mogliśmy sobie odpuścić ;).
Najbardziej podziwiałam pana ochroniarza przy jednej ze służbowych bram z tyłu zamku, który bardzo cierpliwie przez wiele godzin absolutnie wszystkim turystom musiał tłumaczyć, jak dojść do bramy głównej.
Zamek służy jako kolejny punkt widokowy, z którego można obejrzeć Lizbonę praktycznie z każdej strony.
Ściany również są bardzo fotogeniczne i nadają się do portretów.
Wspominałam już, że zakochałam się w Lizbonie na zabój?
palo
16 stycznia 2020 at 1:22 pm
przepiękna fotorelacja :) aż chce się tam być :) ale Lizbonę planujemy dopiero na letni wypad :) na razie bliższe tereny muszą nam wystarczyć :)
Marcin BWZ
28 września 2019 at 8:31 am
A ja się zastanawiam… Lizbona, czy Porto? Ostatnio na blogach podróżniczych zaobserwowałem duże zainteresowanie stolicą kraju, dlatego wile przemawia właśnie za tym miastem. Tak czy inaczej, najbardziej chce się przejechać tymi ciekawymi tramwajami… dla mnie to chyba największa atrakcja. Tyle że musi być ładny żółty, bez jakichś bazgrołów, bo sztuką tego nazwać nie można.
ctp
11 sierpnia 2019 at 11:00 pm
Ja osobiście miałam tydzień na zwiedzanie, ale i tak dużo nie udało się zwiedzić. Czekam na kolejny twój post :)
Justyna Zielińska
5 maja 2019 at 8:27 pm
Cudowna Lizbona:))
driverprogram.pl
18 kwietnia 2019 at 11:03 am
Byłaś w bardzo ciekawych i pięknych miejscach. Czekam na kolejny twój post i oby tak dalej :)
Angelika
7 listopada 2018 at 11:36 am
Jak na te kilka chwil, to naprawdę sporo zobaczyliście! Sama szukam kierunku na weekendową podróż. Może Lizbona!
Artykul dnia
19 lipca 2018 at 12:58 pm
Cieszę się że udało wam się spełnić wasze wieloletnie marzenie.
Ciekawie ujęte miejsca na zdjęciach :)
Kondo
16 lipca 2018 at 10:17 am
Ależ fantastycznie ten zachód słońca wygląda. Nic dziwnego, że można się zakochać w tym mieście.
Łysakowski
22 lutego 2018 at 3:41 pm
Bardzo fajny przewodnik! Na pewno skorzystam, kiedy będę wybierał się do tego pięknego miasta.
Tati
22 lutego 2018 at 3:44 pm
Dziękuję bardzo! Lizbona to piękne miasto, które przyciąga potem do siebie jak magnes :) Chyba spacerowo rzadko gdzie czułam się tak dobrze.
Sekrety Lizbony
15 marca 2017 at 10:53 pm
Bardzo fajny artykuł! :) Mimo zapowiedzi w tytule, zobaczyliście mnóstwo w te trzy dni :) W Lizbonie jest tyle pięknych miejsc do obejrzenia, że można by tu spędzić miesiąc i jeszcze wszystkiego nie odkryć! Ale kilka dni wystarczy, żeby się w mieście zakochać i wracać :) Ja mam wielkie szczęści, bo tu mieszkam i codziennie plączę się uliczkami Lizbony. I mimo lat tutaj spędzonych, ciągle się zachwycam.
Kierunekgrecja
4 lutego 2016 at 1:06 pm
wspaniałe miasto, w którym można się zakochać :)
Poszli-Pojechali
4 lutego 2016 at 1:28 pm
Kierunekgrecja to prawda :)
aegeantraveler
3 lutego 2016 at 2:35 pm
super opis z jeszcze lepszymi zdjęciami. mam podobnie też mnie urzekła Lizbona :) i wiem, że raz to za mało….
Tati
3 lutego 2016 at 5:55 pm
Dlatego tanie bilety w tamtym kierunku sprawiają nam ogromną radość – bo to oznacza, że można tam wracać częściej, niż rzadziej :)
Ann RK
12 stycznia 2016 at 5:22 pm
Zapowiada się pięknie, co cieszy mnie ogromnie, bo coraz bliższa jestem podjęcia decyzji o wakacyjnym wyjeździe właśnie do Portugalii. Czuję, że się zakocham. :)
Tati
13 stycznia 2016 at 8:55 pm
Jak wakacje, to może też do Sintry? Cascais? Porto albo nawet na Azory? Tyle możliwości. Niedaleko Lizbony też są plaże.
Ewa Studzinska
9 stycznia 2016 at 2:41 pm
Bylam w Lizbonie 2 razy, za kazdym razem podczas swiat Bozego Narodzenia :) Klimatyczne miasto, warto odwiedzic. I pieknie na zdjeciach wychodzi.
MS
6 stycznia 2016 at 9:47 pm
A ja za miesiac bede w tych miejscach, w ktorych ty bylas. I bardzo sie ciesze i dziekuje za inspiracje.Pozdrawiam
Tati
6 stycznia 2016 at 10:00 pm
Zazdroszczę!!! Do tego czasu na pewno uda nam się przygotować też inspiracje kulinarne. Ale miasto jest przepiękne i wciągające. Na pewno pobyt będzie udany!
Rafal Czapski
6 stycznia 2016 at 8:19 pm
Jeśli miałbym wymienić swój ulubiony punkt w Lizbonie to będzie to własne mieszkanie tam. Za ileś lat :)
Poszli-Pojechali
7 stycznia 2016 at 11:34 am
piękny plan! też mocno rozważamy :)
nakreceni.in
6 stycznia 2016 at 7:45 pm
Ten motyw z kolejką do windy Santa Justa zawsze mnie rozczulał- 5 minut marszu i można na punkt widokowy dostać się bezpośrednio od góry, a przy okazji z bliska obejrzeć szkielet kościoła z czasów trzęsienia ziemi.
A sama konstrukcja rzeczywiście odlotowa :)
Tati
6 stycznia 2016 at 10:04 pm
Tak! podobno z drugiej strony z góry nawet wchodzi się za darmo. Byliśmy ale nie sprawdziliśmy :) A konstrukcja nie z tej ziemi :D
nakreceni.in
6 stycznia 2016 at 10:24 pm
No właśnie, jeszcze za darmo, true story :)
czarnooki-kot
20 października 2016 at 5:51 pm
Winda sama w sobie jest atrakcją, tu nie chodzi o to, żeby się przejść na drugą stronę, bo wiadomo, że można to zrobić. A poza tym jak masz powiedzmy bilet dobowy, to nie płacisz, a i kolejki nie są przez całą dobę :)
Tati
20 października 2016 at 6:35 pm
W takim razie zrobimy drugie podejście :) wracamy w grudniu i mam kolejny plan na wędrowanie po uliczkach i, mam nadzieję, tym razem uda nam się wyjechać poza granice Lizbony, by zobaczyć okolice.
Agnieszka Ilnicka
6 stycznia 2016 at 6:19 pm
Lizbona jest najwspanialsza! I też pewnie jeszcze nie raz tam pojedziemy :)
Poszli-Pojechali
7 stycznia 2016 at 11:36 am
:)))))) to miasto w sobie coś ma!
Kinga Bielejec
6 stycznia 2016 at 5:54 pm
Piękne, wietrzne miasto! Dużo osób mówi, że idealne na Erasmusa. Chętnie bym tam wróciła, bo nie widziałam wszystkiego o czym napisaliście.
Poszli-Pojechali
7 stycznia 2016 at 11:33 am
to tym bardziej! na Erazmusie (albo innym programie) była starczewska.com – może poopowiadać :)
Kasia Tutko
6 stycznia 2016 at 5:28 pm
Uwielbiam Belem – i miejscówkę i ciastka:) Lizbona przypadła mi do gustu, ale czytając Twój wpis widzę, że dużo, bardzo dużo mam do nadrobienia:)
Poszli-Pojechali
7 stycznia 2016 at 11:34 am
ciastka były tak dobre, że wróciliśmy po nie dwa razy :D
czarnooki-kot
6 stycznia 2016 at 6:17 pm
Żałujcie, że odpuściliście Muzeum Azulejos, moim zdaniem trudno o coś piękniejszego.
Miasto jest super, ale trzeba otwarcie powiedzieć, że nie nadaje się dla kalek i starszych ludzi ;)
Tati
6 stycznia 2016 at 10:02 pm
Dokładnie. Nawet napisałam o tym, a potem wykasowałam – mój podziw dla starszych ludzi, którzy dzielnie zasuwają po schodach, pagórkach w górę, w dół o kulach albo o lasce. Trzeba mieć dużą determinację, żeby wyjść na spacer i zrobić nawet te sto kroków. Wszystkie muzea będą następnym razem, który na pewno będzie. Nas bardzo zaciekawiło też Muzeum fotografii – wejście i hall były niesamowite!!!
czarnooki-kot
20 października 2016 at 5:48 pm
Też zamierzam tam wrócić, z pewnością wielu ciekawych miejsc nie widziałem, nie odkryłem, a poza tym to dobre miejsce do ataku na Cabo da Roca, którego nie dane mi było zobaczyć z powodu problemów z dojazdem (m. in. strajk na kolei), ale co się odwlecze… :)
Dominika Sidorowicz
6 stycznia 2016 at 4:56 pm
Tramwaj 28 :D
Dee Dorota Lukasik
6 stycznia 2016 at 4:02 pm
Jakos nie mogę dotrzeć do lizbony, choć Portugalię bardzo lubię. Dzieki za te rady, bo może wybiorę się choćby na weekend. Pozdrawiam
Poszli-Pojechali
7 stycznia 2016 at 11:35 am
super! cieszę się, że działamy inspirująco – to miasto jest tego warte :)
Monika Marcinkowska
6 stycznia 2016 at 3:26 pm
Raz już byłam, a w tym roku wrócę :)
Szymon Król
6 stycznia 2016 at 3:17 pm
Nie byłem… jeszcze ;)
Dalia Saad Kluz
6 stycznia 2016 at 3:15 pm
Bardzo przyjemne wspomnienie Lizbony. Dzięki :)
Byłam tam kilka dni, zachłannie próbując zobaczyć WSZYSTKO :) (wiadomo, że się nie da ;))
Teraz chętnie pojechałabym na jakiś przedłużony weekend pobyć sobie po prostu, posiedzieć na ulicy, pić kawę albo winko i patrzeć na ludzi…
Tati
6 stycznia 2016 at 10:05 pm
My od spaceru właśnie zaczęliśmy, żeby na ten drugi, spokojniejszy raz zostawić muzea i miejsca, wymagające czasu. Ale myślę, że na raty obejrzymy wszystko. Powrót do tego miasta to sama przyjemność! :)
Szymon Nitka
6 stycznia 2016 at 1:54 pm
Po Reykjaviku to chyba druga stolica 2015 roku? ;]
Darek Sekula
6 stycznia 2016 at 1:50 pm
ah bosko <3
Infolizbona.pl - praktyczny przewodnik po Lizbonie i Portugalii
6 stycznia 2016 at 1:31 pm
Kapitalne zdjęcie z kłódkami z NSdM!:) Pozdrawiam z deszczowej Lizbony!:)
Poszli-Pojechali
7 stycznia 2016 at 11:37 am
Infolizbona.pl – praktyczny przewodnik po Lizbonie i Portugalii dziękujemy bardzo – to zdjęcie jest jedno z moich ulubionych!
Wiola Starczewska
6 stycznia 2016 at 1:23 pm
da Graça:)
Poszli-Pojechali
7 stycznia 2016 at 11:38 am
musimy tam przejść się jeszcze raz :)
Elżbieta Wiśniewska-Franckiewicz
6 stycznia 2016 at 10:47 am
Każde! Kocham! Za każdym zakrętem, każdą górką kryje się coś wyjątkowego!
Poszli-Pojechali
7 stycznia 2016 at 11:36 am
dokładnie!!!! nam zabrakło nawet kilku dni by obejść wszystko – do każdego miejsca chciało się wrócić na spokojnie, jeszcze raz, jeszcze jeden spacer :)
Marcin Nowak
5 stycznia 2016 at 11:35 pm
Chyba Mouraria i Muzeum Żeglugi. Plus widoki z Gracii i jazda Biscą. Własnie skonczyłem i ide spac bo mi sie kreci w głowie jutro powrót :( https://gdziewyjechac.pl/36648/ciekawe-miejsca-w-lizbonie-7-mniej-oczywistych-miejsc.html
Marcin Wesołowski
5 stycznia 2016 at 11:00 pm
Moje ukochane miasto <3
Poszli-Pojechali
7 stycznia 2016 at 11:38 am
tak wiele zakochanych osób nie może się mylić :)
Jan Zbigniew Kowalski
5 stycznia 2016 at 5:34 pm
Tylko Porto;)
Magdalena Kozłowska
5 stycznia 2016 at 4:50 pm
Ja uwielbiam Lizbonę:-) Zawsze chętnie tam wracam. Byliśmy ostatnio tam przed Bożym Narodzeniem. Piękne iluminacje świąteczne, tłumy ludzi na ulicach, po prostu klimat i te przepyszne babeczki. Za tydzień znów tam będziemy tym razem przejazdem na 4 godziny, ale to zawsze coś…
Poszli-Pojechali
5 stycznia 2016 at 7:16 pm
zadrość! :) widziałam zdjęcia ze świątecznej Lizbony – była przepiękna!
Marcin Nowak
5 stycznia 2016 at 11:39 pm
Szczerze do naszych iluminacji chyba się nie umywa aczkolwiek jak na „południowe” miasto – postarali się
AguaDeCoco.pl
5 stycznia 2016 at 2:47 pm
I teraz nic sie juz nam nie dziwicie, ze tutaj mieszkamy, prawda ;) ?
Tati
5 stycznia 2016 at 8:39 pm
Absolutnie!!!! właściwie to zazdrościmy, za każdym razem trochę bardziej jak oglądamy ponownie zdjęcia i wspominamy sobie :)
AguaDeCoco.pl
6 stycznia 2016 at 1:30 pm
Ale o nas juz nic nie wspomnieliscie, smuteczek :(.
Tati
6 stycznia 2016 at 2:39 pm
O was dopiero będę wspominać, dziękować i w ogóle – w następnychc postach o Lizbonie. Bo ja dopiero zaczęłam spisywać wrażenia :)
AguaDeCoco.pl
6 stycznia 2016 at 2:56 pm
A to zwracam honor, ocieram juz lzy z policzka :).
Agua de Coco
5 stycznia 2016 at 1:42 pm
Czekamy czekamy
Poszli-Pojechali
5 stycznia 2016 at 7:15 pm
Agua de Coco ależ to będzie dla was zaskoczenie! ;)
Sylwia Kasprowicz
5 stycznia 2016 at 1:15 pm
Mirador do Santa Lucia – mój ulubiony. Albo widok z kopuły Panteonu.
Poszli-Pojechali
5 stycznia 2016 at 7:20 pm
też tam byliśmy – pięknie tam było!
Sylwia Kasprowicz
5 stycznia 2016 at 8:49 pm
Estufa Fria w Parku Edwarda VII też godna polecenia.
Poszli-Pojechali
5 stycznia 2016 at 9:35 pm
to tam pojedziemy następnym razem :) dzięki!
Zalatana Para
5 stycznia 2016 at 1:13 pm
Wpadnicie w czerwcu, gdy w Alfamie panuje fiesta. Zapach smażonych sardynek to tylko przedsmak tego, jaka panuje tam euforia ;)
Poszli-Pojechali
5 stycznia 2016 at 7:17 pm
tak, już nam jedna mieszkanka Lizbony opowiadała. postaramy się znaleźć bilety ;)
wiola.starczewska
5 stycznia 2016 at 2:11 pm
Moim marzeniem jest zamieszkać na Alfamie i pisać książki. Nie wiem jak nosiłabym zakupy, ale może ci na tuk tukach by mi je podwozili…
AguaDeCoco.pl
5 stycznia 2016 at 2:53 pm
To moze lepiej na Santos ;) ?
Tati
5 stycznia 2016 at 8:39 pm
No nie wiem. Mogę ewentualnie do Porto, albo do innych miast portugalskich ;)
AguaDeCoco.pl
22 stycznia 2016 at 1:19 pm
Ejeje, ale Santos to dzielnica Lizbony ;). A innych miast w Portugalii brak, tylko Lisboa i Oporto!
Tati
22 stycznia 2016 at 1:42 pm
W takim razie jakoś dziwnie patrzyłam na mapę, która mnie wyrzuciła w inny region. No nic, nigdy nie ukrywałam, że cierpię na kretynizm przestrzenny i najlepiej odnajduję się w sytuacjach stresowych, polegając się na swoją intuicję a nie mapy :D Główna myśl zostaje ta sama – pojedziemy za wami wszędzie, gdzie powiecie, że jest super! :D
Sylwia Pietrzykowska
5 stycznia 2016 at 1:11 pm
Byłam w Lizbonie 2012r. oraz Sintrze i Cascias
Agnieszka Kuczyńska
5 stycznia 2016 at 1:07 pm
cóz:)
Poszli-Pojechali
5 stycznia 2016 at 7:17 pm
:D ty wiesz dobrze!
Yelp Warszawa
5 stycznia 2016 at 1:06 pm
I to jedzenie w Lizbonie… :)
Poszli-Pojechali
5 stycznia 2016 at 1:06 pm
o jedzeniu jeszcze będzie ;) Yelp Warszawa
Aga Skowronek
5 stycznia 2016 at 1:07 pm
Poszli-Pojechali mmm no to czekamy!
Evi Mielczarek
5 stycznia 2016 at 1:04 pm
Ach Lizbona – moja miłość :)
Poszli-Pojechali
5 stycznia 2016 at 7:16 pm
tam chyba coś rozsypują w powietrzu – wysiadasz z samolotu i jesteś zakochany od razu :D