
Szczęścia ludzie szukali od zawsze i wszędzie, na wszelkie możliwe sposoby. Koniczynki, nietypowe kwiatki bzów, 3 razy przez lewe ramię, podwiązki, bieliznę w czerwonym kolorze wszyscy mamy opanowane do perfekcji.
W ostatnim numerze National Geographic Traveller 5/2014 natknęłam się na fajny artykuł – o miejscach przynoszących szczęście:) Gdzie warto szukać jeszcze? Gdy zaczęłam grzebać w internecie, takich miejsc okazało się całkiem sporo.
O dziwo (w sumie, dlaczego?) jedno znajduje się dosłownie parę kroków od naszego mieszkania – w Warszawie. Dzwon na ulicy Kanonii działa niezawodnie. Wystarczy dotknąć, pomyśleć życzenie i dzwon obejść. Co uczyniłam przy okazji najbliższego spaceru. O postępach będę donosić sukcesywnie. Że nie wiedziałam!!! Okazuje się, że sczęście jest dosłownie na wyciągnięciu ręki.
W Łodzi – na ul. Piotrkowskiej 104 można wypowiedzieć życzenie na ucho Julianowi Tuwimowi i potrzeć mu nos dla zwiększenia mocy.
Znacznie więcej zaangażowania we własne szczęście wymaga potarcie nosa Lincolna w Springfield w stanie Illinois – żeby potrzeć nos, trzeba się wdrapać na grobowiec.
Przechodząc mostem Karola koniecznie trzeba dotknąć płaskorzeźby Jana Nepomucena (z 1683 r.) Patron Pragi, mostów, szczerej odpowiedzi i dobrej sławy cierpliwie wysłuchuje potajemne, najskrytsze marzenia mieszkańców i licznych turystów (od Ewy z Post Travel Thoughts wiemy, że się spełniają:)
Miłości – mimo że sama osobiście, nawet jako postać fikcyjna, była bardzo nieszczęśliwa (tzn. nie tyle nieszczęśliwa, co skończyła tragicznie) – warto szukać u Julii w Weronie. Ogólnie domek Julii w Weronie zasługuje na odrębną opowieść. Dodam tylko, że byłam pod wielkim wrażeniem samego miejsca (pomijając całą komercjalizację przedsięwzięcia). W domu Julii można napisać do niej list, opisując swoją historię i szukając porady. Nad każdym listem pracują wolontariusze, próbując pomóc. Podobno odpowiadają na każdy list. Można wysłać list tradycyjny, w kawiarence internetowej na piętrze można wysłać e-mail. Kolejka pragnących miłości przy pomniku Julii nigdy nie maleje. Wyjątkiem też nie byłam;) Prawa pierś czyni cuda:)))
Miłość też gwarantuje grób Victora Noire w Paryżu. Młodym dziewczynom. Cmentarz chętnie odwiedzę (jest tam również grób Morrisona i Edith Piaf), ale szukanie miłości na grobie sobie odpuszczę.
Kolejne szczęśliwe włoskie miejsce znajduje się we Florencji. Dzik Il Porcelino zapewnia szczęście i powrót do Florencji. Co prawda mordy dzika nie tarłam a i tak tam wrócę. Toskania jest absolutnie magiczna i, szczerze mówiąc, żadne dziki nie są potrzebne by tam pojechać. Pocierać na szczęście również można Śmiejącego Się Buddę w Hangzhou, w Chinach.
Kolejny punkt na liście przyszłych destynacji – Stambuł. Włożenie kciuka do otworu w kolumnie, znajdującej się w Kościele Mądrości Bożej spełnia dowolne życzenia. Ciekawe czy ludziom towarzyszy dreszczyk emocji. Ja naoglądałam się za dużo filmów horrorów i pewnie, zamiast myślenia o życzeniu, zastanawiałabym się w tym ważnym momencie czy ktoś mnie za ten kciuk złapie:D
Na północy Europy w Finlandii, w miasteczku Savonlinna trzeba złapać barana mocno – tak jak zrobiła to Natalia z blogu W Swoim Żywiole – potrzeć i pomyśleć życzenie :D

Szczęśliwe miejsca można znaleźć również: w Niemczech (Schöner Brunnen w Norymberdze), w Chorwacji (Wielka Studnia Onofrio w Dubrowniku oraz Pomnik Grzegorza z Ninu w Splicie), w Belgii (Pomnik Everard ‘ta Serclaesa w Brukseli). No i jeszcze można do tej wesołej gromadki dorzucić genitalia byków – w Nowym Yorku przed giełdą napełniają portfeli inwestorów i rozrzutnych turystów, a w Mediolanie – spełniają marzenia przy obróceniu się na pięcie 3 razy. Mozaika w Gallerii Vittorio Emanuele II w tym specyficznym miejscu jest tak zniszczona, że szczęście może być wątpliwym.
A na koniec – moje ulubione kłódeczki:) ileż to wiary w moc stali, mosiądzu czy innych stopów. Nie żebym nie wierzyła w miłość i związki. Wręcz odwrotnie! Ale umówmy – żadna kłódka, obrączka czy inny amulecik nie pomogą, jeśli nie będziemy wkładać w związek duszy (tak, wiem – istnienie wątpliwe), serce oraz dużo siebie oraz zrozumienia i często cierpliwości.
Wracając do kłódeczek…pierwszy raz z tym zjawiskiem spotkałam się krótko po przyjeździe do Polski. Artykuł był o Wrocławiu i moście Tumskim. Nie wiem dlaczego odniosłam wrażenie, że takie miejsce – jedyne w Polsce. Ale parę ładnych lat bardzo chciałam pojechać i to zobaczyć na własne oczy. I zobaczyłam.
Szczęście kłódkowe nie może trwać długo – bo kłódki z mostu są regularnie zdejmowane by most wytrzymał ciężar metalu i się nie zawalił. Natomiast wygląda przeuroczo, szczególnie jeśli uda się zaobserwować na moście zakochaną parkę, uroczyście zawieszającą swoją pełną nadziei kłódkę:)
Potem pojechałam w inne miejsce (teraz już dokładnie nie pamiętam gdzie). Jak wielkie było moje zdziwienie – muszę do tego się przyznać – że tam też wierzą w moc kłódek. W ogóle wszędzie wierzą w moc kłódek. Spotkałam kłódki miłości we Florencji, Rzymie, Krakowie, Berlinie, Poznaniu, Gdańsku i innych miastach Polski i Europy. W Warszawie wiszą na moście Świętokrzyskim. Oglądając zdjęcia innych podróżników lub na stronach w internecie – dochodzę do wniosku, że potrzebny jest po prostu most – a kłódka się znajdzie:) Nawet Gazeta Wyborcza kiedy napisała artykuł o epidemii kłódek w Olsztynie:D proszę tu link.
Oczywiście powstał nawet funpage – Kłódki Miłości na fb, gdzie można się dzielić wrażeniami:)
Pomijając moje osobiste podejście do relacji międzyludzkich, lubię ten widok. Zawsze się uśmiecham i mam nadzieję, że ci co tam je zawiesili, swoje szczęście w miłości nadal mają i pielęgnują:)))
Życząc wam duuużo szczęścia i dużo miłości, zostawiam na koniec kilka zdjęć kłódeczek, na które się natknęliśmy podczas naszych wędrówek oraz czekam na wasze “magiczne” miejsca. Podzielcie się w komentarzach gdzie zaczerpnęliście łutu szczęścia oraz gdzie warto pojechać by być jeszcze bardziej kochanym i szczęśliwym mając dozgonne powodzenie i sukces;)







Anna Agata Sobolewska
14 sierpnia 2015 at 11:27 am
dobry tekst :) oryginalny – super Tati :)
Poszli-Pojechali
15 sierpnia 2015 at 1:06 pm
Dziękuję bardzo :)
monika jall
14 sierpnia 2015 at 11:29 am
Bardzo ciekawie o szczesciu. Ja tam wierze, ze nigdy nie zaszkodzi:) Zanuraznie sie w morzu w noc swietojanska spelnia zyczenia, sprawdzone :)
Travelling Milady
10 czerwca 2014 at 9:22 pm
W Pradze Pana Nepomucena zaczepiałam wielokrotnie. Jeszcze czekam na spełnienie, bo to życzenia długodystansowe:) Ale o reszcie nie wiedziałam, dzięki:)
Tati
11 czerwca 2014 at 12:17 pm
ja czekam teraz na spełnienie mojego od warszawskiego dzwonu :)))) przy okazji podróży mam nadzieję zwiększyć siłę działania życzeń w innych krajach :D p.s. w międzyczasie znalazłam jeszcze więcej takich miejsc, będę na bieżąco uzupełniać!
Iza
13 maja 2014 at 9:48 am
Mega wpis! Taki pozytywny i inspirujący! Dziękuję! (i proszę o więcej)