
Norwegia przez wiele lat była moim odległym marzeniem. Przyroda, oglądana na zdjęciach, wyglądała nieprawdopodobnie.
Czasem, patrząc na kolory, kształty, pomieszanie żywiołów, zastanawiałam się, czy to na pewno czysty zbieg okoliczności i czy krajobraz, na który patrzę, jest prawdziwy. Bowiem przyroda w Norwegii jest odważna, nie boi się zaskakujących połączeń, lubi kolory, wyostrzające zmysły, a przy okazji ma bujną wyobraźnię i pole do popisu.
Wydawała mi się też nieprzystępna, jak twierdza, ze względu na zimno, ceny i odległości. Aż do tego roku, do momentu, w którym wybraliśmy się na zwiedzanie tego niesamowitego kraju z Nordtrip.pl – Wiktorem i Agnieszką, polskimi przewodnikami, którzy od kilku lat pokazują swoim gościom południowe rejony Norwegii, te znane oraz te, których w przewodnikach nie znajdziecie.
Przy okazji obalili też moje obawy, wszystkie trzy, a nawet dziesięć.
Da się pojechać do Norwegii i nie zrujnować się doszczętnie! Zrujnowaliśmy się na Smashe (solone płatki kukurydziane oblane mleczną czekoladą – OMG), a nasi towarzysze podróży – na żelki. Ale to zupełnie inna historia.

Wycieczka do Norwegii z Nordtrip – dlaczego warto
Spis treści
Zanim stwierdzicie, że jesteście zbyt niezależni, spontaniczni, introwertyczni i zamkniecie post, przemyślcie sobie to: kupujecie bilet na samolot i wycieczkę i już nie martwicie się o koszta w Norwegii. Ceny paliwa na pierwszej mijanej stacji benzynowej, hot-dogi, Coca-Colę oraz sprawdzenie, ile kosztuje tu dojazd z lotniska do dowolnego miejsca oraz nocleg, natychmiast utwierdzą was w słuszności podjętej decyzji. A potem tylko zażywacie przyjemności, kontemplujecie przyrodę dookoła.
Nie jest to pierwszy raz, kiedy wybraliśmy się na zorganizowany wyjazd. Był to natomiast kolejny wyjazd, który potwierdza bardzo istotną kwestię – przy planowaniu każdej podróży należy używać przede wszystkim rozsądku, uwzględniając wszystkie plusy i minusy.
Plusy zwiedzania Norwegii z Nordtrip
- All Inclusive – Norwegia tania nie jest, właściwie jest koszmarnie droga. Komfort psychiczny zwiedzania kraju bez martwienia się o koszty dojazdów, promów, noclegów i jedzenia jest ogromny.

- Unikalne miejsca, których raczej nie zobaczylibyśmy prędko/nie znaleźlibyśmy sami – skrolujcie dalej, niech zdjęcia mówią same za siebie.
- Wiedza i doświadczenie – cały tydzień z Wiktorem i Agnieszką był pełen ciekawostek, informacji o kraju, tradycjach, zwyczajach oraz inspiracją na nowe kierunki

- Oszczędność czasu – samochód i łódka kontra czekanie na autobus o konkretnej godzinie, elastyczność i dowolność w układaniu planów na następny dzień, w zależności od pogody i kondycji.
- Wspaniale spędzony czas – jeśli nasza grupa 6 osób, w tym co najmniej połowa to introwertycy, świetnie się bawiła przez cały czas, zmęczyła się tylko ze względu na niedosypianie, powodowane białymi nocami i długimi rozmowami przy świecach, to coś tu musi być na rzeczy – w gościnności i serdeczności gospodarzy oraz w wyjątkowości miejsca, w którym przyszło nam spędzić tyle czasu razem.

Minusy zwiedzania Norwegii z Nordtrip
No nie wiem, jakoś nie znalazłam. Mewa również – a patrzyła z góry ;).
Tyle teorii i mocnych słów. Przejdę do konkretów . Lojalnie uprzedzam, że będzie dużo zdjęć. Najlepiej od razu otworzyć wyszukiwarkę lotów, szukając połączeń.
Norwegia z Nordtripem samochodem
Większą część tygodnia poruszaliśmy się samochodem, odwiedzając małe miasteczka w okolicy, fiordy, morze i góry.
Gjeving
To stało się właśnie tu. Wysiadłam z samochodu, wdrapałam się posłusznie na wzniesienie za wszystkimi, podniosłam głowę…i zaniemówiłam.
W sumie nie tylko ja. Wszyscy żeśmy na dłuższą chwilę zamilkli. I kiedy mi tak ściskało serce od widoków, już wiedziałam, że będziemy do Skandynawii wracać po więcej.
Borøy
Czy ktoś siebie widzi na tej ławeczce? Bo ja tak.
Książka, herbata w termosie, kocyk. Nic więcej. Nawet telefon zostawiłabym w domu, żeby nie rozpraszał.
Na brzegu morza
Na tej wyspie mogłabym spędzić więcej czasu, niż tylko jedno popołudnie. Morska bryza muskająca twarz, szum fal, krzyki mew i ani jednej żywej duszy dookoła, oprócz nas.
Wpatrując w morze, zrezygnowałam nawet z wędrowania po skałkach, zagłębiając w swoje myśli i odpoczywając po długiej podróży.
A przyroda tak chwytała za wszystkie zmysły, że ciężko nam było wrócić do samochodu. Jeszcze jeden obrót, by popatrzeć na morze, jeszcze jedno ujęcie, jeszcze jeden krok w bok, by zobaczyć to miejsce z innego kąta.
Tvedestrand
Zapamiętam go jako miasto białych domków, ogromnej ilości księgarni i pięknych zachodów słońca.
Za drugim razem byliśmy tu łódką. Żarzące się niebo, żarzące się morze oraz pienisty ślad, który zostawialiśmy za sobą, popijając wino – to była jedna z tych chwil, które zostają w pamięci na dłużej…
Arendal
Arendal jest najważniejszym miastem w okolicy, co zresztą widać po ilości knajp oraz ludzi, spacerujących wzdłuż nabrzeża, łapiących zaciszne chwile na ławeczkach z kawą przed deszczem, załatwiających swoje sprawy.
Tu też widziałam miejsca, w których mogłabym zostawić całą ciężko zarobioną pensję – np. u Pana sprzedającego prosto z kutra gotowane krewetki i kraby albo sklep rybny zaraz obok (och gdybyście widzieli to na żywo!!!!!!!).
Grimstad
Miasto Ibsena, kolorowych domków i przeuroczych kwietników.
Byliśmy w aptece, gdzie, jeszcze wtedy początkujący, pisarz pracował jako pomoc aptekarza! Apteka wyglądała tak, jakby tam nic nie zmieniło się od stuleci.
Tuż obok znajduje się bardzo fajny bar Apotekergaarden, cały w portretach Ibsena i sprzedający piwo z jego wizerunkiem.
Kawa była bardzo dobra, najdroższe w życiu Michała piwo bardzo przyjemne, burgery, serwowane do sąsiedniego stolika, przeogromne i tak seksownie ociekające serem, że przez dłuższą chwilę rozważaliśmy zapłacenie horendalnej kwoty za mielone mięso z bułką i dodatkami, by wiedzieć, jak smakuje.
Jettegrytene
A co powiecie na naturalny park wodny i spacer wśród kotłów erozyjnych?
To miejsce wyglądało tak nierealne, że chciałam zrobić zdjęcie każdego skrawka ziemi, by móc je zabrać ze sobą w pamięci.
Kjerag
Właściwie, nasza podróż do podnóża Kjeragu trwała chyba ze dwa razy dłużej, niż powinna – ze względu na ilość pisków na widok domków z dachami porośniętymi trawą,
owiec, które bardzo energicznie przeżuwały trawę po obu stronach drogi, brzęcząc na całą okolicę wielkimi dzwonami, przywieszonymi do szyi
oraz widoków gór, wyłaniających się zza każdego zakrętu.
Przez to wszystko nie udało nam się wejść na właściwy szczyt Kjerag, ale nawet to, co zobaczyliśmy, odbierało mowę.
Lysebotn
Tak krętą drogą jeszcze nie zjeżdżałam. Nie wiem, co bardziej przyprawiało o zawroty głowy – ostre zakręty, jazda cały czas na hamulcu czy to poczucie przestrzeni, kiedy na kolejnym wirażu patrzyłam w dół i odmierzałam wzrokiem odległość.
Żeby zobaczyć TO
Mogłabym o tym miejscu napisać kolejnych kilka akapitów, dodając porównania, szukając słów, by wyrazić co czułam, ułożyć wiersz. To i tak nie oddałoby piękna tego miejsca. Zresztą zdjęcie też jest marną kopię potęgi tego miejsca, która wciąga bez reszty i nie pozwala oderwać od siebie wzroku.
Preikestolen
Przyjemny, około dwugodzinny trekking, nawet dla ludzi z kiepską kondycją (czytaj – dla nas), żeby wdrapać się i zobaczyć TO
Można zajrzeć w dół, z duszą na ramieniu, mieszając emocje z pierwotnym strachem.
Początkowo obawiałam się, że nie dam rady zrobić całej trasy ze względu na nie do końca wyrehabilitowane kolano. Ale… zawstydzona przez mopsa, jorka, dwa pudle i chihuahua, które tymi swoimi króciusieńkimi łapkami dzielnie pokonywały kolejne stopnie, zacisnęłam zęby i poszłam. Kolano na koniec mi powiedziało, że chyba oszalałam do reszty, ale wejście było tego warte!!!!!
Tego dnia Norwegia pokazała nam również, jak bardzo może być zmienna pogoda w górach. W ciągu dosłownie pół godziny mgła przykryła wierzchołki gór, ukryła fiord i ograniczyła widoczność do minimum. Zrobiło się bardzo apokaliptycznie i nastrojowo, aczkolwiek nie chciałabym schodzić w taką pogodę sama.
Na rybach
A to była frajda!!! Większość z nas nigdy nie trzymała wędki w rękach, więc idąc na łowy z baniakiem piwa i krewetkami dla ryb (boshe, serio? byłam gotowa rzucić się do wody i też trochę tych krewetek poobgryzać) nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Że będziemy stali godzinami trzymając wędki? Że złapiemy góra dwie ryby?
Michał złapał jako pierwszy, a potem to już poleciało. Brały dobrze, ale były też cwane i inteligentnie zjadały krewetki z haczyka.
Ostatecznie wyszło nam całe wiadro – na kolację dla wszystkich, doprawione gigantyczną dawką śmiechu. Co prawda, krewetek nadal mi szkoda – bo ryby nam poobgryzały je jednak solidnie.

Norwegia z Nordtripem łódką
Łódki w Norwegii są bardzo rozpowszechnionym środkiem transportu. W tej części kraju praktycznie każda rodzina ją ma (i to nie jedną). Pozwalają one szybko się poruszać, szczególnie w miejscach, w których nie ma ruchu samochodowego, albo trudnodostępnych. No i dostarczają masę przyjemności! Wiatr we włosach i te sprawy.
Lyngør
Lyngør jest według UNESCO najlepiej zachowaną osadą rybacką (albo wsią) w Europie. Nie ma tu samochodów, dotrzeć można tylko łódką, a panorama z kolorowymi drewnianymi domkami jest po prostu przeurocza. Na co dzień mieszka tu niecała setka osób i wszystko wskazuje na to, że nieprędko to się zmieni, o ile w ogóle.
Obok sąsiadują całe kolonie ptaków. Trafiliśmy na okres wylęgania i dojrzewania młodych. Małe puchate kulki z jeszcze nie rozwiniętymi do końca skrzydełkami są czaderskie.
Małe mewy są jeszcze mniej widoczne na tle szaroburych kamieni. Tylko agresywne zachowanie dorosłych osobników przy naszym zbliżeniu świadczyło o tym, że gdzieś w pobliżu mają gniazda, których będą bronić za wszelką cenę.
Sandøya
To jest kolejna wyspa, na której mogłabym spędzić cały urlop, nie ruszając się. Dobra, zmyślam teraz – nie wytrzymałabym nigdzie, nie ruszając się i udając, że czytanie non stop oraz nicnierobienie jest super. Ale zostałabym tu z przyjemnością na dłużej.
Mała, niesamowicie, niewyobrażalnie zielona wyspa, parędziesiąt domów, uśmiechnięci mieszkańcy, którzy ciepło nas witali oraz tak czyste powietrze, że miałam ochotę zakręcać je na zaś w słoiku, by zabrać potem do domu.
Poznaliśmy Pana Kota – będąc pod tak ogromnym wrażeniem, początkowo nie zauważyliśmy właścicieli, którzy wygrzewali się na słońcu tak samo, jak ich kociszcze.
Nie wiem, jak ma na imię, ale dowiedzieliśmy się, że waży 10 kilo.
Chwilę później zatkało nas po raz n-ty. Gdyby nie Norwegowie przy brzegu, grillujący i dość statycznie spędzający czas wolny, dalibyśmy uciąć rękę, że jesteśmy w jakimś egzotycznym kraju.
Gdzieś na morzu
A gdzieś na morzu spotkaliśmy fokę. Była na tyle miła, że kilka razy się wynurzyła, jeden raz nawet z machnięciem ogonem i popatrzyła na nas uważnie, czy jesteśmy już na tyle zachwyceni i usatysfakcjonowani, żeby mogła sobie popłynąć dalej.
Byliśmy też w zatoce, gdzie dziesiątki tysięcy malutkich meduz jednocześnie tańczyło wokół naszej łódki, sprawiając, że czułam się, jak w jakimś filmie fantasy.
Główną atrakcją i tak były kolorowe drewniane domki, rozrzucone po całym wybrzeżu (sądząc po ilości zdjęć, których im zrobiliśmy). Czasem z sąsiadami, czasem przylepione do brzegu w samotności, ale zawsze przygotowane na obserwowanie przyrody. I ja im się zupełnie nie dziwię :)))).
My tu jeszcze wrócimy!
Dziękujemy Nordtrip z całego serca za zaproszenie, spełnienie marzeń oraz za towarzystwo i wspólne chwile. Było MEGA! A wam polecamy przyjechać do Wiktora i Agnieszki i zobaczyć, jak piękna jest Norwegia, na własne oczy. Żadne zdjęcie nie oddaje nawet połowy piękna tego niesamowitego kraju!!!!
A tu znajdziecie posty z wrażeniami od naszej zgranej paczki:
Floating My Boat
O tym, jak jechaliśmy na Kjerag Trekking na Preikestolenjedź, BAW SIĘ
Norwegia – 7 powódów, dlaczego warto wybrać się tam z Nordtripem
driver program
13 maja 2019 at 11:21 am
Jestem pod ogromnym wrażeniem. Faktycznie super miejsce na dłuższy wyjazd. Widoki niesamowite. Ryb nałowiliście bardzo dużo u nas raczej byłoby z nimi krucho.
Norwegia z przewodnikiem? Czemu nie! Wycieczka z Nordtrip.pl
4 grudnia 2017 at 12:32 am
[…] Południowa Norwegia na wakacje – na wyciągnięcie ręki […]
niesmigielska
21 lipca 2017 at 9:50 am
mi też kolano wysiadło przy schodzeniu ze szlaku (drugiego z sześciu w planach…) w norwegii tydzień po Was, więc przybijam smutną piątkę ;)
a jedliście brunost? ja pierwszy raz spóbowałam w tym roku i to powinien być najbardziej promowany produkt eksportowy norwegii!
Tati
21 lipca 2017 at 11:26 am
Jaka szkoda :( ja mam problemy z kolanem od lat, więc poniekąd świadomie, dla widoków, nadwrężyłam. Ale taka “niespodzianka” w drodze uprzykrza wrażenia bardzo :/
A brunost tak! pycha!!! i na miejscu, i przywieźliśmy sobie dwa wielkie kawałki do konsumpcji domowej <3
Kinga Budyta
14 lipca 2017 at 8:10 pm
Mam nadzieję, że dotrzecie na mój i męża ukochany Bornholm :)
Poszli-Pojechali
14 lipca 2017 at 8:10 pm
w planach! :) tam jest bajecznie!!!
Kinga Budyta
14 lipca 2017 at 8:12 pm
bajecznie… to za mało powiedziane :)
Wojciech Wein
14 lipca 2017 at 2:32 pm
Kurde, dotychczasowe ingonorwanie Kristiansand i południowego wybrzeża zdaje się było grzechem, piękniusio :D
Poszli-Pojechali
14 lipca 2017 at 5:13 pm
Nawet bardzo! ja uważam, że trzeba nadrobić czym prędzej!
Floating My Boat
14 lipca 2017 at 2:24 pm
Tati ale co tak skromnie! :D z tymi rybami to napiszmy wszem i wobec, że to TY nałowiłaś nam kolacje w głównej mierze :D mam wrażenie, że co się na Ciebie nie spojrzałam, to akurat wyciągałaś kolejnego giganta z morza :D fajnie sobie powspominać <3
Poszli-Pojechali
14 lipca 2017 at 5:11 pm
chciałam być miła :D
travelingilove
14 lipca 2017 at 9:18 am
Hahahaha, Tati jak skromnie: “Michał złapał jako pierwszy, a potem to już poleciało. (…) Ostatecznie wyszło nam całe wiadro”. Zgłaszam ERRATĘ: “Michał złapał jako pierwszy, a potem to już poleciało. Ibazela od oprawiania krewetek oraz pozostali statyści w cichym i pełnym nienawiści milczeniu patrzyli, jak wyciągam z wody kolejnego marlina, halibuta i monstrualnego tuńczyka. Ostatecznie wyszedł MI cały kontener” :) :) :)
Kinga
14 lipca 2017 at 3:32 pm
dokładnie tak!! to samo Tati skomentowałam na fejsie. :D zbyt skromnie, zbyt skromnie! :D
Tati
15 lipca 2017 at 8:57 am
Bo ja jestem bardzo skromna dziewczyna! i miła :D
Tati
15 lipca 2017 at 8:44 am
:D :D :D oj (tam) oj (tam)