
Najbardziej kolorowa, znana poza granicami Polski, procesja w Łowiczu w Boże Ciało jest najlepszym pomysłem na jednodniową wycieczkę w ten dzień, jeśli mieszkacie w obrębie 200 km od Warszawy, zrezygnowaliście z życia w korkach przedłużonego weekendu, starając się znaleźć zaciszne miejsce w polskich landszaftach, albo na urlop w ten weekend w waszej pracy idzie ktoś inny (można oczywiście i na cały weekend w okolice, ale o tym kiedy indziej). Tak, to napisałam ja. I wcale nie ściemniam.
Długie weekendy coraz mniej uwierają mnie w planach urlopowych. Nie odczuwam presji spędzenia tych kilku dni poza domem, obcując się z naturą razem z tysiącami innych osób i stojąc w mega kolejkach po wszystko (“Zdechnę, a wypocznę – Urlopowicz”). Warszawa ma coraz więcej do zaoferowania, włącznie z plażą miejską, na której pojawiamy się coraz częściej, w tym w poniedziałki również. Zapach grillowanego mięsa, całkiem kulturalne imprezy dookoła, (prawie) sprzątające po sobie oraz możliwość podzielić się winem albo piwem z widokiem na warszawskie drapacze chmur i oświetlone zachodem słońca mosty nie są złe i sprzyjają złapaniu chwili wytchnienia, gdzie czuję, że nic nie muszę, szczególnie kiedy paczka kochanych przyjaciół pozwala zapomnieć o wszystkim, również o tym, że jestem zmęczona i miałam pójść spać wcześniej. Dzisiaj na pewno to zrobię, i tak od kilku miesięcy.
Boże Ciało w Łowiczu? Wstać wcześniej (co nieodłącznie wiąże się z poprzednim punktem o pójściu spać w rozsądnej godzinie)? Ciekawość zwycięża. Szybki rekonesans internetu podpowiada, że jeśli oglądać tradycyjne procesje, odbywające się w ten dzień – to tylko tu. Dla mnie wystarczający argument, by zwlec się z łóżka o nieludzkiej porze jak na dzień wolny i wsiąść do samochodu (są również dogodne połączenia pociągiem).
Nie ma potrzeby sprawdzać mapy. Parkując niedaleko centrum miasta, wystarczy iść za tłumem podążającym w tym samym kierunku (mały tip: tuż przed procesją miejsc parkingowych jest jak na lekarstwo i trzeba nieźle się nakręcić w uliczkach, by cokolwiek znaleźć – nikomu nie chce się chodzić kilometrów do rynku na piechotę).
W tłumie zauważam turystów z Azji z wielkimi lustrzankami, zapamiętującymi wszystkie możliwe w zasięgu obrazy. Jest mi trochę wstyd – skoro im się chciało pokonać przysłowiowe tysiące i setki kilometrów, by to zobaczyć, ja tym bardziej nie powinnam narzekać. Szczególnie, że Procesja Bożego Ciała w Łowiczu jest wpisana na listę niematerialnego dziedzictwa krajowego UNESCO, z pewnością nie bez powodu.
Procesja łowicka odbywa się zgodnie z tradycjami, przekazywanymi od pokolenia do pokolenia, od kilkuset lat, chwaląc nie tylko Jezusa, ale prosząc również o pomyślny rok. Całe rodziny angażują się w przygotowywanie strojów regionalnych, budowę tradycyjnych ołtarzy, noszenie chorągwi, ołtarzy, sztandarów, sypanie kwiatów.
Zresztą z 2012 roku miasto reklamuje się sloganem Inspiruje folklorem, stawiając na to, jako na swój największy atut.
Czekając na procesję, nurkujemy w tłumie z aparatami, szukając dobrego punktu. Łatwo nie jest, szczególnie że każdy chce mieć dobre ujęcie albo pamiątkę z tego dnia – dookoła pstro od telefonów w górze, lustrzanek, mydelniczek, tabletów i innych urządzeń potrafiących rejestrować dźwięk i obraz.
Idą!
Pomijając religijny charakter procesji, nie jestem w stanie wyobrazić sobie człowieka, który pozostanie w złym humorze patrząc na zbliżających się ludzi. Feeria kolorów, uśmiechów, dźwięków.
Roześmiane buzie dziewczynek, umalowane twarze starszych dziewczynek, od których nie można oderwać wzroku.
Od razu widać, że udział sprawia im ogromną frajdę.
Orkiestra dęta również walczy o oklaski, stając się na wysokości zadania.
Patrzę, jak licznik zdjęć leci szybko w górę, a ja nadal nie mam dość, łapiąc kolejne uśmiechy, błysk w oku, rumieniec.
Przesuwając się razem z procesją, upieram się obiektywem w Agnieszkę z Całe życie w podróży, która tak samo wyciągała się na paluszkach, by złapać kadr. Śmiejemy się z przypadkowych spotkań, ściskamy się i spędzamy resztę dnia w większym gronie. Fajnym ukłonem w stronę turystów było czytanie Ewangelii w kilku językach. Nie wiem, ile osób słuchało faktycznie – podobało mi się, że jednak pomyślano o ludziach, dla których to wydarzenie jest nowością, czymś ważnym i które mogą zrozumieć więcej, słysząc kawałki tekstów we własnym języku albo tym, który rozumieją lepiej, niż polski.
Po procesji gości miasta zaprasza Festiwal Księżaków, odbywający się i promujący rzemiosło ludowe oraz oferujący różne atrakcje od kilku lat.
Przy bramie wydają Bilety Honorowych gości Łowicza – na pamiątkę. W środku – sporo stoisk z rękodziełem
oraz daniami regionalnymi od Kół Gospodyń Wiejskich.
Są oczywiście rękodzieła chińskie, nie bez tego – ciężko pewnie jest teraz znaleźć wydarzenie, na którym ta twórczość nie zajmowałaby należnego sobie miejsca. Oczy mi się świecą jak tej sroce, oglądając hafty, wzory i przymierzając na siebie wzorzyste chusty. Teraz ogromnie żałuję, że chodzę bez gotówki. To co wydawało się być zbawieniem, przeszkadza mocno. Jedyne miejsce z płatnością kartą – Cepelię – pożegnałam ze smutkiem, przechodząc obok i patrząc na te nieziemskie kolejki ludzi, spragnionych kolorowych wzorów na pamiątki. Pękamy przy stoisku z koszulkami. Michał odwiedza bankomat i zostawiamy to miejsce z kilkoma koszulkami, w tym z wzorem łowickim. Szczęścia co niemiara.
p.s. wiecie, jak nazywają się stragany w Łowiczu? Bobiki <3
p.s.s. A spódniczkę nawianą motywami folklorystycznymi i tak kupię!
Zygmunt Kuba
29 maja 2016 at 12:19 pm
Łowicki folklor jest świetny! Jeden z kilku regionów w Polsce, który żywo i tłumnie kultywuje tradycje dziadków. To się chwali;) i nawet jeśli komercyjnie i na pokaz, to nadal żywo i kolejne pokolenie się uczy ;)
Elżbieta Śmigielska
28 maja 2016 at 7:14 am
ze wszystkich strojów ludowych w polsce od zawsze najbardziej podobały mi się łowickie. są prze-przepiękne.
nie miałam pojęcia o tej procesji, ale za rok jeśli mi się uda, chętnie przyjade. miejsce dla mnie! jak byliśmy w boliwii i peru to zachwycily mnie pochody zespołów w tradycyjnych strojach i żałowałam, że w polsce czegoś takiego nie ma. i proszę!
Maciej Marczewski
26 maja 2016 at 4:31 pm
Ale pięknie!
Poszli-Pojechali
27 maja 2016 at 8:43 pm
dziękujemy :)
Elvis Brickviller
26 maja 2016 at 11:41 am
Panów brak? To Michał Godlewski pseudo “bosheciao” nie pojechał? :)
Poszli-Pojechali
26 maja 2016 at 11:42 am
ale nie paradował i nie procesował, więc się nie liczy ;>
Maciek Troszczyński
25 maja 2016 at 6:47 pm
Coraz bardziej komercyjne, zadeptane, bez poszanowania ze strony oglądających, bez jakiejkolwiek duchowości. Raz można. Raz.
Poszli-Pojechali
25 maja 2016 at 7:06 pm
Nie biorę się sądzić o duchowości osób, które wzięły udział w tej procesji. Jakiej duchowości oczekiwałeś? Temat głęboki i wielce dyskusyjny, tak samo jak uczucia religijne osób uczęszczających do kościoła. Przyjechałeś tam po duchowe doznania czy zobaczyć jak to wygląda? Poszanowanie od tłumu? Też tam stałam – jakiej reakcji oczekiwałeś? od czasów niepamiętnych wiadomo, co tłum potrzebuje – zabaw i chleba.
Iza Zawadzka
25 maja 2016 at 5:59 pm
Oczywiście! Jutro jedziemy.
Poszli-Pojechali
27 maja 2016 at 8:43 pm
podobało się?
Iza Zawadzka
27 maja 2016 at 9:47 pm
Takie same wrażenia jak trzy lata temu, czyli mocno mieszane. Ale naszym gościom się podobało, a to najważniejsze.
Poszli-Pojechali
27 maja 2016 at 9:50 pm
wydaje mi się, że to wszystko zależy od tego, czego się oczekuje. Spodziewałam się kolorowej procesji – i była. Co do wzniosłości…moglibyśmy dyskutować o celowości i wzniosłości pozostałych ceremonii kościelnych oraz powodów, dla których ludzie pewne uroczystości organizują. Nie mnie oceniać. Dobrze, że w tej czy innej formie tradycje ludowe próbują przetrwać. A o czystości to każde stulecie miałoby sporo do opowiedzenia.