
Na gastronomicznej mapie Warszawy pojawiła się francuska piekarnia – wysepka smaków, z którymi ludziom zazwyczaj kojarzy się Francja – bagietki, croissanty, bułeczki, chleb, ciastka, roztaczając aromat na całą okolicę. Tak bardzo takiego miejsca brakowało – mnie…i Warszawie. Czym się wyróżnia na tle pozostałych?
Na francuskich motywach wychowywałam się od dzieciństwa. Mój tata bardzo lubił francuskich piosenkarzy. Pamiętam, jak tańczył ze mną na rekach pod Joe Dassina (miałam wtedy lat 5, może 4). Dużo oglądałam również filmów francuskich, czytałam książki (ah, Aleksander Dumas – i jego królowie, księżniczki, hrabinie, szlachetne damy i panowie oraz historia rozgrywająca się na ulicach Paryża i Wersalu; książek, rzecz jasna, było znacznie więcej – ale nie będę tu przyznawać, kto tak wpłynął na to, że jestem taka rozważna i romantyczna ;)). Dlatego, od razu po przekroczeniu progu piekarni, w głowie rozbrzmiała mi melodia następująca:
Przytulne wnętrze, kilka stolików, wystawione bagietki, croissanty, ciastka, od których kręci mi się w głowie.
Pierwsze co widzę – eklery, przez które dobre kilka minut nie jestem w stanie się skupić na opowieści właścicielki.
Czuję aromat dobrej kawy (z Kofi Brandu) – na sercu od razu cieplej. Za szkłem widzę maszyny do pieczenia chleba. Oczy właścicielki ciepłe, uśmiechnięte, a zaangażowanie w to co robi widać w każdym geście.
Historia pani Beaty i pana Macieja jest piękna – i co najważniejsza prawdziwa. Ponad 20 lat życia we Francji, smakowania oraz przyzwyczajania się do francuskiego pieczywa, jakości oraz standardów. Po jakimś czasie w głowie pojawił się projekt otwarcia własnej piekarni. Cieszę się, że nie było to żadne francuskie miasteczko, tylko wybór padł na Warszawę. Przytulna francuska piekarnia, otwarta w listopadzie zeszłego roku, w samym centrum (a jednocześnie trochę na uboczu), już zdobywa sobie serca odwiedzających. Nie wiem, czy trafi się osoba, która nie chciałaby do tego miejsca wrócić.
Maszyny sprowadzone z Francji, mąka również. Z żadnej polskiej mąki pieczywo nie wychodzi tak dobre, by można było powiedzieć – takie jak we Francji. Wiele prób, by doprowadzić wypieki do perfekcji. Wszystko dopracowane w szczegółach. Nawet wykładanie uformowanych do pieczenia wypieków na lnianą serwetkę zamiast blachy.
Potwierdzam – pieczywo jest perfekcyjne. Tak jak we Francji. Chleb używany do kanapek (tak, w tym miejscu zazdroszczę wszystkim pracującym w pobliskich firmach i biurowcach – bo kanapki są dostępne na co dzień) jest tak smaczny, że mogłabym go jeść tak po prostu, bez żadnych wędlin, serka albo innych wypełniaczy.
Co zdarza się rzadko, albo właściwie w ogóle. Bułeczki są naprawdę inne w smaku! Żadnych polepszaczy, żadnych konserwantów, tylko naturalne składniki, dużo miłości do fachu oraz wiedzy. Croissanty są robione na prawdziwym maśle.
Obok chleba (który jem dość rzadko), są słodkości, którym w swoim życiu poświęcam (stety – niestety) o wiele więcej uwagi i czasu. Wszystkich nie próbowałam… ale zjadłam eklera doskonałego. No dobra, kilka eklerów, ale ciężko było się powstrzymać.
Lepszych eklerów w swoim życiu nie jadłam. A jest ono już dość długie – jak i doświadczenie w jedzeniu słodkiego. I kawałek ciasta cytrynowego – pysznego, wilgotnego. Tak jak nie lubię wypieków owocowych, tak wzięłabym jeszcze kawałek. I pain au chocolat (ciasto francuskie z czekoladą – ommmnommm). Po resztę będę wracała sukcesywnie – widziałam brownie z zadatkami na doskonałe, tarty, ciasto czekoladowe i wiele innych, które wymagają osobistego sprawdzenia smaku.
Nie ma w sumie co się dziwić – pani Beata, podążając za swoją pasją, skończyła studia w Institut National de la Boulangerie-Pâtisserie (taka szkoła wyższa cukiernictwa we Francji).
Pracuje tu też kilka innych osób, od których emanuje pozytywna energia, mają uśmiechy dla każdego wchodzącego.
Piekarnia robi na zamówienie kanapki oraz np. chleb-niespodziankę (wielki bochenek, krojony w specjalny sposób i nadziewany kanapkami – przy okazji jakiejś imprezy spróbuję na pewno!). Nawet nadzienie kanapkowe jest specjalnie selekcjonowane.
Skomentuj