
Skansen Smaków powstał w 2010 roku, z fascynacji właścicieli karczmy kulturą Podhala, którą chcieli przybliżyć mieszkańcom Krakowa i okolic oraz gościom Małopolski.
Karczma znajduje się bardzo blisko Krakowa (12 km), tuż przy Zalewie Kryspinowskim, powstałym w miejscu piaskowni. Patrząc na niezbyt optymistyczny zimowy pejzaż, opuściliśmy aparaty, wyobrażając sobie, jak tu latem musi być pięknie (pewnie też tłumnie).
W zimie karczma rozświetla się setkami światełek i przybiera świąteczny wygląd. W oknach odbija się przytulne wnętrze, a zawiewający i przenikający za kołnierz wiatr tylko przyspiesza kroki.
Od kilku lat Skansen Smaków znajduje się na liście karczm Małopolskiej Trasy Smakoszy – i to był jeden z głównych powodów, dla których to miejsce odwiedziliśmy.
Skansen Smaków – jak dojechać
Spis treści
Komunikacja miejska
- autobus 209, z przystanku Salwator do przystanku Budzyń Zalew na Piaskach (około 20 minut);
- autobus 269, z przystanku Salwator do przystanku Budzyń Plaża Główna + około 800 m na piechotę.
Oczywiście, do czasu dojazdu trzeba doliczyć czas, potrzebny by do przystanku Salwator dojechać. Najlepiej sprawdzić to na jakdojade.pl, poza drobnymi wyjątkami ta aplikacja nigdy nas nie zawodzi. Nam cała podróż z centrum Krakowa (i tyle samo z powrotem), z 1 przesiadką, zajęła około 50 minut.
Cena zbiorczego biletu na I+II strefę – 5 PLN/osoba (na 60 minut) – na nim dojedziecie z np. Rynku na Salwator i do Skansenu.
Samochodem
Skansen Smaków znajduje się przy DW774. Z centrum Krakowa, w kierunku Błoni – około 18 minut (chyba, że będą korki).
Rowerem
Jest i taka opcja dla osób zwiedzających Małopolskę aktywnie. Najlepiej (choć nie jest to najkrótsza trasa dojazdu) – trasą Kraków – Kryspinów (przez Piekary).
Jest to zawsze najtrudniejsze zadanie, przy polecaniu dań z menu lub nawet restauracji na jakąś okazję . Karczma gotuje, między innymi, z produktów regionalnych, znajdujących się na liście Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Spróbujecie tu sera gazdowskiego, redykołki, bundzu, bryndzy podhalańskiej i oscypka, kiełbasy lisieckiej i krakowskiej suchej oraz śliwowicy łąckiej. Dla nas to zawsze ogromny plus – ukłon w stronę kuchni regionalnej oraz dań, które można z produktów tradycyjnych przygotować.
W oczekiwaniu na zamówione dania zawsze jest podawany smalec oraz chlebem, czyli dość klasyczne w tego typu obiektach „czekadełko”.
Nie jestem wielką fanką smalcu i raczej pomijam go na stole, jednak górka kiszonych ogórków, które Pani nam na moją prośbę przyniosła, oraz doskwierający głód zdziałały cuda. Od kiszonych ogórków jestem uzależniona i nie potrzebuję specjalnej okazji, żeby zjeść pół słoika na raz, a wraz ze smalcem smakowały bardzo dobrze.
Zupy (polywki)
Wybór tradycyjnych zup jest dość duży – rosół, gulaszowa, barszczyk (z uszkami, z krokietem lub bez), żurek, i grzybowa. Najbardziej kusiła nas grzybowa na leśnych grzybach w chlebie. Oceniliśmy jednak trzeźwo nasze możliwości i zamówiliśmy kwaśnicę gotowaną na żeberkach (kwaśnica z zimniokiem na ziobrze gotowana) – 6 zł.
Mimo dość gorącej dyskusji na Instagramie, czy kwaśnica powinna być z kapustą w talerzu czy to już kapuśniak (Stanisław – pozdrawiamy!!!), bardzo tą zupę lubię. Rozsmakowałam się w niej jeszcze podczas podróży po Śląskim i teraz zamawiam wszędzie, gdzie tylko ją widzę (no prawie!).
Główne dania
Polska kuchnia regionalna zawsze opierała się na mięsie, drobiu i rybach. W menu są dania i z wołowiny, cielęciny, wieprzowiny, z kurczaka i gęsiny.
Z racji, że pstrąga pieczemy dość często w domu, stwierdziliśmy postawić bardziej na dania, które są pracochłonne albo bywają trudno dostępne.
Ja zamówiłam gicz cielęcą w sosie winnym z puree ziemniaczano-grzybowym oraz plastrami marynowanego buraka (48 zł). Michał postawił na duszoną polską gęsinę w sosie z dojrzałych wiśni (32 zł).
Moja gicz była wyśmienita – bardzo delikatne mięso, które rozpływało się w ustach.
Sos był dla mnie za słodki i chętniej zjadłabym bez sosu albo z sosem bardziej wytrawnym. Słodzę w kuchni coraz mniej, jest taka możliwość, że jestem wrażliwa na ilość cukru, a z daniem – wszystko w porządku .
Michał i tak byłby gotów zamienić się ze mną daniami, mimo że jest gęś też była bardzo dobra.
Gęsinę bardzo lubimy i co roku czekamy na listopad oraz akcję Gęsina na Św. Marcina, która zatacza coraz szersze kręgi po polskich restauracjach. Pieczemy też w domu, mając kilka sprawdzonych przepisów pod ręką.
Deser
Żałuję, że akurat się skończył sernik – czyli ciepły syrowiec z gorącymi malinami. Jest to pozycja, na którą mam osobny żołądek i jestem w stanie wcisnąć, nawet jeśli na nic innego już nie ma miejsca.
Wina
Byliśmy zachwyceni, że w karczmie można zamówić polskie wina, tak bardzo pasujące do tematu kuchni regionalnej. Wina pochodzą z winnicy Srebrna Góra, która znajduje się tuż obok. Są i czerwone, i różowe, i białe. Zamówiliśmy Pinot Noir (79 zł) – bardziej nam pasował do zamówionych dań.
Wódki smakowe (gorzolki)
Tarninówki próbowaliśmy – oczywiście – w Tarnowie. Dlatego tym razem postawiliśmy na kolejne dla nas nowości – zezworówkę (wódka na imbirze z miodem, według starej beskidzkiej receptury, spotkałam się też z pisownią zozworówka, od zozworu – imbiru po staropolsku) i litworówkę, powstającą według podhalańskiej receptury (nalewka powstająca na bazie spirytusu i arcydzięgla litworu, który rośnie tylko w Tatrach).
***
Chciałabym zwrócić na koniec uwagę na atmosferę.
Byliśmy tuż przed zamknięciem karczmy przed dużą imprezą w sobotę. Mimo że (jak się okazało), siedzieliśmy dłuższą chwilę po zamknięciu (źle zrozumiałam rezerwując), nikt nie dał nam odczuć, że powinniśmy szybciej machać widelcami albo dopijać duszkiem wino, nie mówiąc o jakichkolwiek komentarzach, sugerującym, że to już czas dla nas wyjść. Było bardzo sympatycznie, a Pani, obsługująca nasz stolik, była bardzo pomocna i uśmiechnięta.
Co sobotę w karczmie jest muzyka góralska na żywo. I chyba tylko do muzyki mielibyśmy jakieś „ale”. Podczas naszej kolacji cały czas leciała muzyka biesiadna, fanami której akurat nie jesteśmy. Jest to kwestia bardzo subiektywna i w żadnym stopniu na jedzeniu się nie odbija.
Od samego początku szefem kuchni jest Sebastian Strączek – i jesteśmy bardzo ciekawi, jak smakują pozostałe dania z karty. Przy następnej okazji sprawdzimy na pewno!
Regionalna karczma Skansen Smaków
ZOBACZ WSZYSTKIE NASZE POSTY Z MAŁOPOLSKI
Karczmy z Małopolskiej Trasy Smakoszy odwiedziliśmy na zaproszenie Polskiej Organizacji Turystycznej.
Skomentuj