
Państwo Geresi mieszkają na słowackiej wsi w regionie Koszyckim – Małym Horesiu. Wieś nawet w dzisiejszych czasach liczy sobie niewiele ponad tysiąc mieszkańców, choć lat ma sporo. Pierwsze wzmianki w dokumentach historycznych pojawiły się w XIII wieku. Mniej więcej wtedy pojawiły się również piwnice, wybudowane przez okupujące ziemie wojsko tatarskie.
Kiedyś służyły jako przechowalnia żywności, teraz są miejscem doskonałym do trzymania wina, zapewniając warunki wręcz idealne.
Piwnice winiarskie Małego Horesia
Spis treści
Jest tu 347 piwnic, połączone przez 83 korytarze!!! Wejścia do piwnic wyglądają jak chatki Hobbitonu – były to jednoznaczne skojarzenia absolutnie wszystkich osób, które tutaj były.
Same chatki i wzmocnienia korytarzy są budowane z andezytu, a komory piwnicze są na podłożu tufowym. Część korytarzy jest naprawdę wąska – przechodzi się tam zgiętym w pół. Jestem pełna podziwu dla ludzi pracujących tu z winem. Nie ma co się łudzić, jesteśmy z pokolenia na pokolenie coraz wyżsi, przejście przez korytarze czasem jest prawdziwym wyzwaniem, tym bardziej z obciążeniem (taszczyć taką butlę z winem przez paręset metrów???).
Jeden korytarz potrafi łączyć nawet 13 piwnic. Pod ziemią utrzymuje się stała temperatura, która pozwala winom dojrzewać i nabierać smaku idealnego.
Degustacja win u Państwa Geresi
Pavol i Katalina Geresi zajmują się winem od 1986 roku. Produkują wina biologiczne, bez żadnych chemicznych domieszek. Żartują też, że dzięki temu wina można wypić naprawdę dużo i głowa boleć nie będzie. Pan Pavol Geresi jest też prezesem stowarzyszenia Polyhos, które jednoczy wszystkich producentów wina w tym rejonie i zajmuje się promocją win oraz organizacją wydarzeń (np. Dni otwartych winnic).
Przed każdą degustacją serwowana jest solidna baza – Géresi béles, czyli Malohorešský koláč, z twarogiem albo kapustą. PYCHA!
Pani Katalina, jedna z najsympatyczniejszych i najbardziej gościnnych osób, których spotkałam w podróżach, z tym samym uśmiechem i prędkością światła nakrywała śniadanie dla gości, którzy po całodziennej degustacji zostali tu na noc, oraz kroiła kołacze dla nas.
Pełny żołądek – to znak, że można schodzić do piwnic. Po takiej przekąsce miałam problemy, żeby zgiąć się w korytarzach, ale to jest naprawdę szczegół. Po prostu powinnam była wziąć mniejszy kawałek – prawda bywa okrutna.
Rosną tu trzy bardzo ważne dla tego regionu odmiany – muskat żółty, jeden z najstarszych szczepów, lipovina, z której wychodzą bardzo aromatyczne wina, oraz oczywiście furmint. Jest też chardonnay oraz rizling vlašský (riesling włoski).
Z czerwonych można popróbować cabernet sauvignon, zweigeltrebe i frankowkę modrą.
Sama degustacja odbywa się bardzo żywiołowo – pośród śmiechów, beczek, z których wino trafia prosto do kieliszków oraz światła świec. Zdjęć nie mam z powodu oczywistego, ale wrażeń w głowie pozostała cała masa. Najlepszym potwierdzeniem smaku wina był Pan, jakieś 2 metrów wzrostu, który, zginając się nawet nie w pół, a ze cztery razy, zrobił trzy, jak nie cztery kursy, prosząc o napełnienie do domu kolejnych butelek, które zamierzał ze sobą zabrać, wraz ze wspomnieniami degustacji. I ja go rozumiem!
Spośród win białych, najbardziej byłam zachwycona lipoviną i muskatem, które mogłabym nawet nie próbować, tylko wdychać ten aromat kwiatów i słodkich owoców, uruchamiając w wyobraźni wspomnienia lata i spacerów przez łąki.
Z czerwonych ze wzruszeniem wspominam zweigeltrebe różowe, które miało posmak malin, oraz medinę czerwoną, które smakowało owocami leśnymi i poziomkami.
Na koniec mieliśmy okazję spróbować kiełbasy, którą Państwo Geresi robią sami i której zazdrościłam gościom przy stoliku od samego początku. O-M-G! Ja tu wrócę nawet dla samej kiełbasy.
Koszty degustacji i noclegów u Państwa Geresi
Przygotujcie się na mały szok cenowy:
- degustacja 1,5 godziny – kosztuje od 10 EUR/osoba (im więcej osób – tym lepiej!) i zawiera degustację 9 win oraz przekąskę (np. kołacz). Ja przekąskę nazwałabym obiadem, bo po 2 kawałkach nie mogłam patrzeć na jedzenie (z wyjątkiem kiełbasy) do późnego popołudnia;
- degustacja całodzienna – kosztuje od 22 EUR/osoba i zawiera degustację 9 win, przekąskę, obiad (np. polewkę mięsną z kluskami) oraz spożycie wina po degustacji – tego, które gościom najbardziej zasmakuje.
Noclegi w Małym Horesiu
U Państwa Geresi jest też apartament z kilkoma pokojami, w którym można po treściwej degustacji zostać na noc. A potem jeszcze na śniadanie przy jednym ze stolików, przy którym można spędzić niejedną godzinę, filozofując o losach świata.
I to jest w sumie najlepsza opcja.
Pokój latem kosztuje 10 EUR/osoba, w sezonie 15 EUR/osoba. A rano serwują śniadanie, które wypatrzyłam już na samym początku przyjazdu. Z TĄ kiełbasą.
Wszystkie następne trasy przez Słowację będą z pewnością przebiegać przez to miejsce, bo z takiej przyjemności nie zrezygnuję.
Kontakt do Państwa Geresi:
Géresi Katalina i Pavol
Malý Horeš, Hlavná 370/16
geresi.pali@gmail.com
+421 907 479 247
+421 907 934 660
Wszystkie posty o regionie Koszyckim
Wszystkie posty o winach słowackich
Przyjechałam degustować słowackie wina z Małego Horesia na zaproszenie z KOŠICE REGION.
Weronika
19 lipca 2017 at 8:25 pm
Cudowne miejsce! Z opisu wynika, że naprawdę jest godne polecenia. Niezwykle apetyczne zdjęcia dodatkowo do tego zachęcają! No i ceny bardzo przystępne, spodziewałam się znacznie wyższych, a tu proszę, pozytywne zaskoczenie :)
Tati
2 sierpnia 2017 at 9:07 am
Ja ogólnie byłam na Słowacji bardzo zaskoczona poziomem cen. A to miejsce jest naprawdę fantastyczne!