
Planując nasz tydzień w Słowenii, chcieliśmy koniecznie dotrzeć do morza Adriatyckiego i urządzić sobie parę dni typowego nic nie robienia. Tylko wdychanie jodu, spacery, owoce morza i wino, nic więcej. Teraz już nie pamiętam, dlaczego padło właśnie na Koper. Dużo osób poleca przede wszystkim odwiedzić Piran (z czym absolutnie się zgadzam, ale o tym później).
Koper – co warto zobaczyć
Spis treści
- 1 Koper – co warto zobaczyć
- 2 Spacerować, spacerować – bo Koper jest piękny
- 3 Koper kulinarnie
- 4 Promenada – skręcając w prawo
- 5 Spacery po promenadzie
- 6 Spacery ulicami
- 7 Koper – jak dojechać
- 8 Pomysły na 1-dniowe wycieczki z Kopru
Oto wylądowaliśmy w Koprze. Droga z dworca autobusowego do starówki wiedzie przez ciąg supermarketów, wiedzieliśmy, że z głodu i pragnienia tu nie umrzemy.
Samo południe. Po ulewach i ochłodzeniach, które nas złapały nad Bledem, prażące słońce było cudowną odmianą. Uliczki Starego miasta były wyludnione, co jeszcze bardziej uprzyjemniało spacer.
Brama Muda
Wejść na starówkę jest multum, ale żadne dla mnie nie było tak urocze, jak przez symboliczną już bramę Muda.
Postawiona w 1516 roku, służyła dość długo jako główne wejście do miasta. Z dwunastu wybudowanych bram, obecnie jest jedyną zachowaną w mieście.
Tuż za bramą znajdowała się pizzeria Pri vodniaku. Zatrzymaliśmy się w oczekiwaniu na naszego gospodarza z Airbnb i pierwszy obiad.
Naprzeciwko nas dwaj panowie z winoteki wystawili stolik przed knajpą. Odkorkowali powoli butelkę wina i ją konsumowali, obserwowując przechodniów. Raz na jakiś czas wymieniali się komentarzami i ogólnie czerpali radość z chwili. Zamierzaliśmy tę winotekę po obiedzie nawiedzić, ale panowie dopili wino, zabrali stolik i zamknęli knajpkę. Nie tym razem.
Myślę, że właśnie wtedy, patrząc na plac Prešernov, gdzieś pomiędzy jednym a drugim kieliszkiem Malwazji, zakochałam się w Koprze.
Fontanna Da Ponte
Chyba po raz pierwszy widziałam fontannę, która nie miała charakteru dekoracyjnego, tylko służyła jako źródło wody przez kilka stulecia. Pierwsza fontanna pojawiła się w tym miejscu w XIV wieku, w postaci obecnej – w XVII wieku, w jakże symbolicznym roku 1666.

Fontanna symbolizuje połączenie sił piętnastu szlachetnych rodzin, które zasponsorowały budowę nowego systemu rurociągów, doprowadzającego pitną wodę do miasta. W ten sposób fontanna działała aż do końca XIX wieku.
Katedra Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny
Gotycko-renesansowa katedra z XIV-XVI ww. jest jednym z najważniejszym zabytków miasta. Z pewnością też jednym z najwyższych. Przy tych małych skrawkach cienia, które rzucały budynki obok, ten budynek po prostu nie mieścił się w kadrze.
Tu znajduje się znany obraz Vittore Carpaccio – Madonna z dzieckiem i Świętymi (w innych źródłach można jeszcze spotkać nazwę “Święta rozmowa”). Namalowany specjalnie dla Katedry, do umieszczenia przy głównym ołtarzu.

Poza tym, w Koprze jest kilkadziesiąt kościołów, część z nich zabytkowa, z XV-XVII ww.. Obeszliśmy kilka w okolicach Starego miasta – można w nich spędzić sporo czasu, tam naprawdę jest co oglądać!
Pałac Pretorów
Przepiękny budynek, zdobiący najważniejszy plac miasta – plac Tito (Titov trg).
Budowa tego pięknego pałacu rozpoczęła się w XIII wieku, połączono go z dwoma innymi budynkami z tego samego okresu i trwało to praktycznie cztery stulecia. Stylu weneckiego nie można pomylić z żadnym innym, dlatego może tak bardzo mi się podobał. Obecnie mieści się tu Ratusz.
Dodatkowo, bardzo podobała mi się brama, która prowadziła do jednej z malowniczych uliczek Kopru – Čevljarska ulica.
Miejska loggia
Naprzeciw Ratusza stoi loggia miejska, z XV wieku. W literaturze anglojęzycznej funkcjonuje jako The Loggia albo The Loggia Palace. Podobno jest to jedyny ocalały przedstawiciel weneckiego gotyku w Słowenii.
Na górze znajduje się galeria sztuki współczesnej, której – ku mojej rozpaczy – tym razem nie odwiedziliśmy. Na dole znajduje się kawiarnia Loggia – pod arkadami pałacu można znaleźć schronienie od upału i dać nogom odpocząć.
Spacerować, spacerować – bo Koper jest piękny
Stare miasto nie jest duże, ale mogłabym spacerować tu przez następne parę tygodni. Wcale by mi to się nie znudziło.
Wiosną w każdym kącie kwitnie glicynia, przez co miasto wygląda jak ślicznotka, codziennie starannie wykonująca makijaż.
Wieczorem miasto nabiera powabu. Uliczki Starego miasto wyludniają się, a miękkie światło ulicznych latarni oświetla kolorowe domy, wygładzając wszystkie nierówności, ukrywając szpetne blizny, pozostawione przez czas.
Gdyby nie gigantyczne zmęczenie i dość napięte plany, kręciłabym się w nich połowę nocy, a wschód słońca – przywitałabym na ławeczce przy morzu, patrząc jak pierwsze promienie oświetlają fale i dachy miasta.
Mimo że nie trafiliśmy na spektakularny zachód słońca, to i tak zabrałam w sercu widok, który będę długo pamiętać.
Za drugim razem mieszkaliśmy bardzo blisko morza. Budziliśmy się codziennie z takim widokiem.

Czasem widok był tak ciekawski, że chętnie mierzył się spojrzeniami przez dobre kilka minut, zanim zdecydował się nas ignorować, grzejąc się w słońcu.

Koper kulinarnie
Spośród wszystkich dróg, prowadzących ku morzu, Pristaniška ulica jest najlepsza. Nie, nie ma na niej spektakularnych widoków, ale prowadzi do moich, już ulubionych, miejsc i wspomnień.
Koper – gdzie zjeść
Za pierwszym razem wyszliśmy na nią całkiem przypadkowo, błądząc bez celu po uliczkach. Mimo poczucia, że zrobiliśmy nogami kawał drogi, nadal byliśmy 5 minut drogi od naszej kwatery. I wtem! Ten zapach rozpoznam wszędzie z odległości kilometra – grillowane owoce morza. Trochę głupio było zaczynać wycieczkę od razu od obiadu. Wyrzuty sumienia jednak uspokoiłam, tłumacząc się wyzwaniami, jakie stoją przed prawdziwym amatorem jedzenia. Nie spróbujesz – nie wiesz!
Fritolin PE FRITOLIN
No to hop – Fritolin PE FRITOLIN, sklep rybny i smażalnia w jednym. Dwie ławeczki, dość duża kolejka, która nie zniechęciła mnie ani trochę, ze względu na obłędne zapachy.
Oprócz grilla, roztaczającego szczęście na okolicę, Pani ma też małą lodóweczkę, w której trzyma wielkie butelki Malwazji i Refoska. Nie były to może górnolotne wina, od których zadrżałoby podniebienie. Były lodowate, lekkie i idealnie uzupełniały skwierczący zestaw na talerzu.
Fritolin PE FRITOL, Pristaniška ulica 2, Koper
Mornarček – Ribja kantina & Bar
Weszliśmy tutaj z prostego powodu. Podążałam za Panią z wielką siatką świeżych muli z samego targu, aż zobaczyłam, do jakiej kuchni wejdzie. Proste :).

Otwierają się o 12, czasem czekanie ze śniadanio-lunchem bywało trudne, ale zupa z owocami morza albo kalmary po marynarsku wynagradzały cierpienia głodnych turystów.

Przychodzi tu zawsze dużo ludzi, choć nigdy nie mieliśmy problemu ze stolikiem. Mają stałe menu oraz dania dnia, które przygotowują, w zależności od połowów w danym dniu oraz fantazji kucharza.

Mornarček – Ribja kantina & Bar, Pristaniška ulica 2, Koper
Na ich stronie pojawiła się informacja, że bar jest zamknięty na stałe, niestety nie byliśmy i nie mam informacji, potwierdzających tą smutną wiadomość
Gostilna Pri Tinetu
Cudowna knajpka z domowym jedzeniem – stała karta plus dzienne menu. Za pierwszym razem uratowali nas od śmierci głodowej, przyjmując zamówienie po zamknięciu kuchni. Za drugim razem poszliśmy tam świadomie, bo Michał marzył o ich burgerze Dżentelmenów (nazwałabym go Zawałem Serca).

A ja po cichu marzyłam o powtórce z przegrzebkiem. Podają go tuaj z grilla, w maśle (tak, też brzmi jak mały zawał serca ;)).

Makarony były w porządku, taka wersja domowa z sosem – nikogo z nas nie porwały i nie rzuciły na kolana. Porcja była duża, a sosu – uczciwie dużo, nawet z kalmarami.

Byłam zaskoczona tuńczykiem w panierce, podawanym z sałatką – był super delikatny i soczysty.

Desery cieszą się tu dużą popularnością, szczególnie te z dziennego menu. Ktoś wyjadł nam cały sernik czekoladowy, dlatego musieliśmy zostać przy standardowym creme brulee.

Moje serce roztopił kelner, który troszkę przypominał Davida Thewlisa (ale taki przystojniejszy). Mówił perfekcyjną angielszczyzną i następnego dnia pamiętał, jakie wino zamawialiśmy poprzedniego wieczoru. “One litr of white wine and two scallops before you decide what to eat?” Gdybyśmy nie wyjeżdżali następnego dnia, przyszlibyśmy tutaj po raz trzeci.
Gostilna Pri Tinetu, Gortanov trg 14, Koper
Pizzeria Pri vodnjaku
Choć ich głównym tematem działalności są pizze, dwa razy, będąc tutaj, zamawialiśmy zupełnie inne dania.

Pljeskavica tu była naprawdę smaczna, choć brakowało mi kajmaku. A grillowane kalamarnice byłe pyszne, choć tutaj potrzeba naprawdę niewiele – wystarczy, by były ŚWIEŻE.
Pri vodnjaku, Prešernov Trg 4, Koper
Koper – gdzie na wino
Miramar
Na zimne wino i Aperole polecamy najlepszy bar w mieście – Miramar. Podają tu świetną malvasię – na karafki i butelki. Zawsze warto zapytać właściciela o radę w kwestii innych in (które z racji miłości do malvasii nigdy nie zamówiliśmy), wtedy z uśmiechem zanurkuje za ladę i wyciągnie coś fajnego.
Można tu też kupić sporo delikatesów do domu na wagę oraz umówić się na degustację.

Kilka stolików, parę beczek, przy jednej z których usiedliśmy dość niewygodnie, szukając pozycji, by jej kolanami nie przewrócić. Ale i tak byłam szczęśliwa. Było (i jest) to dla mnie miejsce idealne. Wracając do Kopru, zawsze witamy się i żegnamy z miastem właśnie tutaj.
Przepyszne oliwki, przesympatyczny Pan, donoszący nam swoje specjały z coraz szerszym uśmiechem oraz towarzystwo zupełnie nieznajomych, pełnych dobrych humorów ludzi. Co najmniej połowa z nich znała się albo przedstawiała nowe osoby swoim znajomym.
Miramar, Carpacciov trg 4
Vinski Boutik Vinakoper
Na obrzeżach miasta znajduje się jeden z większych producentów win w tym regionie – Vinakoper. Obok biura, znajduje się sklep i winoteka, gdzie można kupić nie tylko wina samego producenta, również innych, bardzo znanych producentów, upominki, słoweńskie produkty regionalne – na każdy gust i kieszeń.

Można również usiąść na kieliszek wina albo umówić się na degustację.

Vina Koper, Šmarska cesta 1, Koper
Wina z tej winnicy już pojawiły się w Polsce – piękna okazja powspominać wakacje i niesamowitą Słowenię
Koper – gdzie na lody
Vigo
Tuż przed promenadą znajduje się lodziarnia z odlotowymi smakami – Vigò. Ileż oni mieli tam mascarpone, czekolady, orzechów, jagód i innych dziwactw. Pełną, dużą łyżką łączyli je w jednej kulce, kubeczku albo wafelku. Uwaga, uwaga – są też w Lublanie!
Nie przeszłam obok tego miejsca obojętnie potem ani razu. Za każdym razem pieczołowicie próbowałam nowych smaków, zostawiając bez cienia żalu kolejne grosiki.
Vigo, Pristaniška ulica 3, Koper
Kavarna Kapitanija
Tak naprawdę oprócz lodów mają spory wybór ciastek, tak jak w każdej porządnej kawiarni. A wiele internetowych komentarzy świadczy o tym, że ciasta mają świetne, szczególnie gibanicę.
Kupiliśmy tu lody – były prze-dobre.

Polecam tu również świetne lemoniady (nie wspominając o kawie :)).

Kavarna Kapitanija, Ukmarjev trg 8, Koper
Cudowne miejsca z piwem kraftowym lub herbatą
Čajnica Vanilla
Tuż za rogiem jest bardzo urocza herbaciarnia – Čajnica Vanilla. Bardzo duży wybór dobrych herbat oraz piw kraftowych Fat Cat. Ogromnym plusem tego miejsca jest obsługa! Dziesięć minut przed zamknięciem lokalu, w masakrycznej ulewie nie mrugnęła nawet okiem w odpowiedzi na nasze pojawienie się w drzwiach. Zaprowadzili na górę, z tym samym szczerym uśmiechem, nie poganiali z zamówieniem i dali się ogrzać.
Byłam też pod wrażeniem otrzymanych instrukcji do parzenia herbaty. Tutaj naprawdę fachowo parzą herbatę, a nie przynoszą wrzątek do pakieciku.
Čajnica Vanilla, Pristaniška ulica 3, Koper
Lord Byron Pub
Pub w brytyjskim stylu.

Duży wybór piw – słoweńskich kraftów, słoweńskich koncerniaków oraz piw belgijskich, niemieckich, holenderskich.
Lord Byron Pub, Repičeva 2, Koper
Cameral
Nasze ulubione miejsce podczas drugiego wyjazdu. Rano parzą tu pyszną kawę, a wieczorem można przyjść zrelaksować się – na kieliszek wina lub kufel piwa (których tu jest 50 do wyboru).
Cameral, Cevljarska ulica 14, Koper
Gdzie pójść na kawę, kiedy Koper budzi się ze snu
Na ulicy Pristaniška, o poranku, kiedy sklepy są jeszcze zamknięte, a w kawiarniach przy głównej ulicy jeszcze nie ma turystów, pełno tu mieszkańców, którzy wpadają do swoich ulubionych barów na filiżankę mocnej kawy albo piwa.
Nie siedzą w tych ładnych, odpicowanych barach z widokiem na morze. Przychodzą w miejsca, w których barman może nie jest aż tak uprzejmy w oczekiwaniu na napiwek, ale wie, jaką kawę pijesz, jest na bieżąco z twoim życiem osobistym i jest niemalże twoją dalszą rodziną.
Nikomu nie przeszkadza godzina 9 albo 10 – piwo się leje, dzień się rozpoczyna. Zależy na co masz ochotę. Mnie przeszkadzała jedynie konieczność, by wstać z krzesła, by iść dalej i moje totalnie niezrozumienie żartów w obcym języku.
Koper na deser
Slaščičarna Dehar
Na tej uliczce mieści się również cukiernia – Slaščičarna Dehar, w której robią najlepsze biszkopty w Koprze, które przyszło mi w tym mieście zjeść. Ponieważ Michał (który oficjalnie nie je słodyczy) zjadł pół, musiało to być naprawdę dobre ciastko.
Slaščičarna Dehar, Čevljarska 3, Koper
Promenada – skręcając w prawo
Znaleźliśmy plażę miejską i totalny chillout, tuż w pobliżu portu. Za każdym razem, jak widzę wielkie, białe statki, mam ochotę wyruszyć w nieznane, w wielkich okularach, białej sukience, rozwiewającym się na wietrze szaliku i ogromnym słomkowym kapeluszu. Nie mogę jeszcze się zdecydować, czy również w szpilkach. Powstrzymują mnie jednak: brak urlopu, obawy choroby morskiej i niewytłumaczalny strach przed głęboką wodą (chyba Titanic mogę wpisać na swoją prywatną listę horrorów).
Chciałabym zacząć od literackiego opisu głębi błękitnej wody w słonecznych promieniach, bujających się na falach łódkach w promieniach słońca pod krzyk mew… Ale ważniejszym uważam zwrócenie uwagi na istnienie przecudownego miejsca po drodze do portu – knajpę Saraj. W cenach od 4 do 8 EUR nakarmią was tu grillowanym mięsem lub warzywami, aż po kokardkę.
Za portem znajduje się absolutnie urocza dzielnica, w której w ogóle nie ma turystów…
przynajmniej w ciągu kilku godzin nie spotkaliśmy ani jednego. Natknęliśmy się tylko na dzielnicowego, który próbował na nas wymusić łapówkę w postaci mięsa albo chociażby rybki, ale uciekliśmy (zdjęcie poniżej).
Znaleźliśmy schronienie w pubie Sing Sing, w której czułam się tak, jakbyśmy weszli komuś na kuchnię. Odwiedzała go w tym samym czasie tłumnie paczka staruszków. Rozłożyli się po wszystkich dostępnych stolikach i krzesłach, z zakupami, laskami, marynarkami, emocjonalnie omawiając chyba jakieś zdarzenie, widziane z okna i swój pochód do piekarni. Wciśnięci w kąt, sączyliśmy powoli kawę i piwo, łapiąc za każdym razem od nich uśmiechy.
Tuż obok knajpy był mały przytulny kościół Franciszkanów pod wezwaniem Świętej Anny z XV wieku, którego nie mogliśmy, oczywiście, pominąć na swojej drodze.
Zatoczyliśmy małe koło wokół centralnej części miasta, próbując zapamiętać szczegóły mijanych uliczek.
Spacery po promenadzie
Skręcając w lewo, można spacerowym krokiem dojść w półtory godziny na Izolę, robiąc po drodze milion przystanków na zdjęcia. Obowiązkowo na piechotę lub rowerem!
Bardzo ładna trasa, z podziałem na ścieżkę dla rowerów i pieszych, ciągnie się wzdłuż wybrzeża. Z takimi widokami czas mija niezauważalnie, a nogi nie czują kilometrów. Największa niespodzianka będzie, jeśli obrócicie się za siebie…
Kiedy mija pierwsze oniemienie, podchodzi druga fala wrażeń na widok lekko zamglonego miasta.
Ja, po tym co zobaczyłam, jeszcze jakiś czas szłam tyłem, bo nie byłam w stanie oderwać od Kopru oczu.
Nawet portowe doki wyglądały jak z turystycznych pocztówek.
Jeśli tylko czujecie się na siłach – koniecznie! Dla mnie to był jeden z najpiękniejszych spacerów, na których byłam.
Spacery ulicami
Ilość zabytków, oczywiście, nie ogranicza się do budynków, wcześniej wymienionych.
Wszystkie historyczne budowle są piękne oznaczone – spacerując, poznaje się kulturę miasta: można zobaczyć pałace, sąd, szkołę, kościoły.
Sporo też ciekawostek, umieszczonych na tablicach, o kuchni, faktach historycznych lub wydarzeniach. Warto kręcić głową dookoła albo skręcić w małą uliczkę, mimo że wasza mapa nakazuje wam iść prosto.



Myślę, że wtedy przywieziecie piękne wspomnienia z tego miasta.
Koper – jak dojechać
- Autobusem
- Pociągiem
- Samochodem
Samochodem
Wiadomo – najprostsza i najszybsza opcja. W Koprze działa biuro słoweńskiej wypożyczalni samochodów ATET. Rezerwacja samochodu jest bardzo prosta, wszystkie formalności zajmują 5-10 minut. Byliśmy zachwyceni.
Autobusem lub pociągiem
Autobus z/do Lublany, tak samo jak pociąg, kosztuje około 11 EUR i jedzie około 1,5 godziny. Nie ma zbyt dużo połączeń, szczególnie w dni świąteczne lub poza rokiem szkolnym. Przy planowaniu trasy warto sprawdzić godziny odjazdów, by nie zdziwić się nieprzyjemnie na dworcu.
My jechaliśmy do Kopru z Postojnej autobusem i nasz bilet kosztował 6,90 EUR/osobę.
Za drugim razem jechaliśmy do Kopru z Triestu. Dojechać można Flixbusem lub słoweńską linią Arriva. Bilet kosztuje 4 EUR, a podróż zajmuje 40 minut maksymalnie.
Bilety i rozklad na pociąg można sprawdzić na stronie słoweńskich linii kolejowych.
Pomysły na 1-dniowe wycieczki z Kopru
Winnice wokół Kopru – MonteMoro

10 minut samochodem z centrum Kopru znajduje się winnica MonteMoro – urocza para, która z pomocą przyjaciół robi obłędne wina naturalne – z Malvasii i Refoska. Umówcie się z nimi na degustację, a zapomnicie o czasie i że trzeba kiedyś wracać.
Winnice wokół Kopru – Bordon Wines

15 minut samochodem z centrum Kopru (i mniej więcej tyle samo z Izoli), w Dekani, znajduje się winnica Bordon Wines – znakomite wina, można umówić się na degustację, wpaść w weekend na lunch lub obiad albo przyjechać z noclegiem i delektować się winami nie spiesząc się
Piran – słoweńska perła Adriatyku

Piran – uważane za najpiękniejsze miasto na słoweńskim wybrzeży, co roku przyciąga mnóstwo turystów. Ja lubię tu przyjeżdżać na kawę, kieliszek wina, spacer i obiad. Zawsze da się znaleźć przytulną kawiarnię bez tłoku, cichą uliczkę, sklep z unikalną biżuterią czy po prostu popatrzeć na morze.
Fonda – ekologiczna hodowla okoni morskich

Przy okazji wizyty w Piranie, proponuję odwiedzić również Fondę – ekologiczną hodowlę okoni morskich. Sama wycieczka trwa około 1,5 godziny – mnóstwo ciekawych informacji nie tylko na temat tych pysznych ryb, również na temat historii wybrzeża, ekosystemu, rejs łódką, żeby zobaczyć pracę farmy z bliska oraz, oczywiście, degustacja!
Degustacja dań z kuchni Istrii w Rizibizi (Portorož)

Na wybrzeżu działa mnóstwo knajpek, w których można zjeść ryby, owoce morza, mięso, burgery. Może jednak warto podarować sobie odrobinę przyjemności i wybrać się do restauracji, która serwuje dania z kuchni Istrii, w ciekawym, nowatorskim wydaniu? Z produktów od lokalnych producentów oraz przepięknym widokiem na zatokę i miasto? Rizibizi w Portorožu ugości was i zadba o każdy szczegół lunchu lub romantycznego wieczoru!
Byliśmy w Koprze:
- kwiecień 2017
- kwiecień 2019
- sierpień 2020
- lipiec 2021
- jeszcze tu wrócimy :) dlaczego? chociażby, żeby przeżywać raz za razem takie chwile

WSZYSTKIE NASZE WPISY ZE SŁOWENII
Gabi
13 maja 2019 at 9:13 am
Super przydatny wpis! Bede w czerwcu na Slowenii i wlasnie sie zastanawialam miedzy Koprem i Piran i w koncu zaarezerwowalam nocleg w Koprze. Chyba nie bede sie nudzic ;)
Tati
13 maja 2019 at 10:13 am
W Piranie też nie nudziłabyś się ;) Dla mnie Piran był wycieczką na 1 dzień, znam osoby, które spędziły w Piranie wakacje i też były bardzo zadowolone. Wszystko zależy od tego, czego osoba poszukuje :) Natomiast uważam, że Koper jest spokojniejszy i lepiej połączony z innymi miastami. Jest dworzec kolejowy, autobusowy – sporo połączeń we wszystkie strony (+ do Włoch). Udanego wyjazdu!!!
Karola
27 lipca 2018 at 7:21 pm
Witam,
Właśnie wróciliśmy z wybrzeża Słowenii. Mieszkaliśmy w Koprze w jednej z pięknych, starych oskrobanych kamienic. To były (od czasu wakacji w Grecji)najpiękniejsze wakacje jakie mogliśmy sobie wymarzyć. Kiedy robiłam rezerwację mieszkania w Koprze, miałam obawy czy reszta zresztą rodzinki nie będzie marudzić że nie jesteśmy np. IZOLII albo Piranie. Ale nic z tych rzeczy. Jestem i byłam tak samo zakochana w KOPRZE jak Pani. I nie kręci mnie przebywanie w tych najbardziej ruchliwych i komercyjnych miejscach jak deptak w Koprze. Tylko właśnie te ucieczki w uliczki i odkrywanie zupełnie nie odwiedzanych przez turystów knajpek. Wypilam tam, choć jestem na diecie cukrzycowej, sporą ilość win z tego regionu i nawet nie pamiętam wszystkich nazw. Ale było warto! Nikomu z rodzinki nie przeszkadzało też, że plaża nie ma miękkiego piasku a tylko kamienie. Jeździliśmy na plażę do małej wypoczynkowej miejscowości Ankaran, oddalonej od Kopru 15minut samochodem. Plaża ma spory kawałek trawy przy samym brzegu do wody. Dodatkowo plaża jest strzeżona a parking jest darmowy. Leżąc na kocu, z brzegu można patrzeć na Italię, której granica jest w odległości, może 15 minut samochodem od Ankaran. Ciężko to wszystko opisać. To trzeba zobaczyć.
Pozdrawiam
Tati
29 lipca 2018 at 11:23 pm
Tak bardzo się cieszę, że wam w Koprze się spodobało!!! Takie miasta mają swój urok – są mniej zatłoczone, bardziej spokojne, dzięki temu można na spokojnie spacerować po mieście i odpocząć. Bardzo dziękuję za moc pozytywnych emocji i życzę wam dużo dobrego!!! :) pozdrawiam serdecznie, Tati
Marcin Wesołowski
23 sierpnia 2017 at 9:14 am
Tati – Twoje spojrzenie na wino na jednym z pierwszych zdjęć przypomina mi wypad do Mołdawii i od razu łapie mnie sentyment! :) Wspaniała relacja i świetne miejsce, które mam nadzieję odwiedzić!
Tati
24 sierpnia 2017 at 11:40 am
Oj <3 ale ja lubię takie podróże sentymentalne, mam nadzieję, nie pierwszy i nie ostatni raz na wyjeździe się spotkaliśmy!
Marta
21 sierpnia 2017 at 8:37 pm
Milion lat temu, gdy byłam jeszcze piękna i młoda, rzucałam monetą, gdzie by się tu ruszyć na stopa. Do wyboru miałam m.in. Koper – wtedy przegrał z Czarnogórą. Teraz troszkę chyba żałuję, szczególnie gdy patrzę na ten pocztówkowy widok z promenady ;) Dzięki za przypomnienie o istnieniu Kopru (Kopra?), wpisuję na listę Do-Nadrobienia!
Łukasz | KzP
20 sierpnia 2017 at 3:15 pm
Jest klimat. Idealne miejsce, żeby się zreflektować, pisać książkę lub artykuł. Na kalmara jednak mnie nie namówisz. (-:,
Karolina
18 sierpnia 2017 at 1:31 am
Moja przyjaciółka niedawno przeprowadziła się do swojej dziewczyny do Słowenii, więc mam wielką nadzieję je odwiedzić i odkryć urok takich słoweńskich miasteczek! Ale narobiliście mi smaka! :)
Szymon
17 sierpnia 2017 at 10:46 pm
totalnie włoskie klimaty! w ogóle nie widać, że Słowenia jest bałkańska (chociaż nie wszyscy ją do Bałkanów zaliczają). nie wiedziałem, czego się spodziewać… a teraz widzę, że granica IT/SLO nie oddziela totalnie dwóch różnych światów – no może poza językiem, w Słowenii chyba łatwiej :)
Paulina Rzeszotarska Photography
9 lipca 2017 at 7:24 pm
Bylam i wspominam milo :) Trafil mi sie piekny zachod slonca.
Poszli-Pojechali
9 lipca 2017 at 7:42 pm
:) cieszę się, że jest nas więcej!